Horford wyrzucony z parkietu z uderzenie łokciem, Dellavedova specjalnie ‘nurkował’ w jego kolana?

8
horford-g3
fot. League Pass

Atlanta Hawks do ostatnich sekund dogrywki w meczu numer dwa walczyli o zwycięstwo, mimo że od samego początku byli bez kontuzjowanego Kyle’a Korvera, a w drugiej połowie musieli radzić sobie również bez Ala Horforda, który był ich najlepszym zawodnikiem na starcie tego spotkania. To był zdecydowanie jego najlepszy występ w serii, trafił 7/10 z gry na 14 punktów, ale na 34 sekundy przed końcem drugiej kwarty został wyrzucony z parkietu po starciu z Matthew Dellavedovą, którego uderzył łokciem.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułFinał Wschodu, mecz nr 3: 37 punktów, 18 zbiórek, 13 asyst, gamewinner i dagger LeBrona Jamesa
Następny artykułRaport: NBA rozważa przesunięcie startu Finałów

8 KOMENTARZE

  1. kiedyś przychodził do nas pograć w kosza chłopak co ćwiczył skok w dal. O koszu miał małe pojęcie ale fizycznie był kocurem i walczył o każdą piłkę. Jak skasował jedno kolano (operacja) i kostkę (4 mies. przerwy) poprosiliśmy, żeby już nie przychodził. Bo rzucał się całym ciałem na piłkę nawet przy samej nodze przeciwnika i kasował jednego po drugim. Oglądając Dellego mam reminiscencje. Musi wiedzieć jak to się może skończyć ale udaje, że on tylko walczy. Dirty player.

    0
    • My mieliśmy takiego rugbyste który w trakcie przerwy między sezonami grał z nami. Taka sama sytuacja. Tylko więcej ofiar.

      Zawodnik NBA który tak gra robi to specjalnie. Można skakać za piłką, walczyć o nią, ale to jest złe…

      0
  2. w tamtym sezonie we wronbie miałem takiego kocura jako obrońce. Najlepsze jest to, że wszedł na ost dwie minuty meczu, już przez nich przegranego. Przyklejał się do mnie nawet gdy piłka nie była w grze, potem brudne gadki a na koniec sprzedawaliśmy sobie łokcie. Przypakowany karakan, nawet nie umiał kozłować a śmiesznie wyglądał w okularkach na gumce.
    Chciałem tylko napisać, że jak mam przyjemność trafić na takich ludzi czy to na lidze czy w wolnej gierce to myślę dwa razy zanim wejdę pod kosz, za dużo już czasu poświęciłem na zabiegi i rehabilitacje. Z takimi to lepiej grać w zespole a nie przeciwko :) pozdr Gzylu :)

    0
  3. Ciekawy jestem jaka będzie zmiana narracji, jeśli w następnym meczu takie zachowanie pójdzie w drugą stronę. Hawks i tak nie mają już nic do stracenia, a Cavs owszem. Kto “Mieciem” wojuje od “Miecia” ginie.

    0