Po dwóch pierwszych jednostronnych spotkaniach, w których prowadzenie ani razu się nie zmieniało, w meczu numer trzy w United Center obejrzeliśmy bardzo wyrównany pojedynek rozstrzygnięty dopiero game-winnerem równo z końcową syreną. To był mecz twardej, fizycznej walki, jakiego oczekiwaliśmy w tej serii. Chicago Bulls nie byli już soft jak poprzednim razem, przypomnieli o swojej obronie, było dużo kontaktu, mało gwizdków (momentami za mało), mnóstwo niecelnych rzutów (zaczęło się od 1/16 z gry obu drużyn), ale też wielki rzut na finiszu… Playoffy!
Na 10 sekund przed końcem wracający po dwóch meczach zawieszenia JR Smith trafił za trzy doprowadzając do remisu. Gospodarze nie brali czasu, tylko od razu ruszyli do ataku, ale LeBron James zatrzymał Derricka Rose’a, agresywnie go atakując na dystansie i wybijając piłkę w aut. Faulował, jednak sędziowie nie użyli gwizdka i Bulls mieli 3 sekundy na rozegranie ostatniej akcji. Piłkę dostał Rose… Bang! Wygrał mecz trafiając za trzy o tablicę nad kontestującym go Tristanem Thompsonem. 99:96 (2-1)
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Korekta obywatelska : w ostatnim akapicie numerki się poplątały
..jak wcześniej: słowo dnia – FARFOCEL o_0
Mam nadzieję, że z Gasolem to nic poważnego i zobaczymy go jeszcze w tej serii, a nawet już w niedzielę.