Po dwóch meczach w Oakland, w których do ostatnich minut walczyli o zwycięstwa, New Orleans Pelicans przyjechali do Smoothie King Center z dużą wiarą w to, że przy dopingu własnych kibiców są w stanie pokonać najlepszą drużynę ligi, tak jak zrobili to nieco ponad dwa tygodnie temu pod koniec fazy zasadniczej. Anthony Davis zapewnił im świetny start grając w izolacjach z Draymondem Greenem jak „hej, on wcale nie jest najlepszym obrońcą sezonu, nie muszę się go bać”. Za chwilę przyłączyli się jego koledzy, Ryan Anderson po raz pierwszy w tej serii przypomniał, że żyje, Norris Cole nakręcał tempo akcji i rezerwowi pociągnęli run 19-0 na przełomie pierwszej i drugiej kwarty. Potem utrzymywali pewne prowadzenie, a tuż przed końcem trzeciej kwarty wsad Dante Cunninghama dał im najwyższe w meczu, 20-punktowe prowadzenie.
Wszystko układało się po myśli gospodarzy. Nie tylko ich ofensywa bardzo dobrze funkcjonowała i wreszcie mieli więcej opcji niż tylko Davis, ale też świetnie grali w obronie. Przez trzy kwarty zatrzymali Golden State Warriors na ledwie 36% z gry. Oczywiście było wiadomo, że goście mają strzelców, którzy w każdym momencie są w stanie się rozstrzelać i szybko zmniejszyć tę przewagę, ale Stephen Curry i Klay Thompson po tym jak rozpoczęli od 5/5 za trzy, przez resztę meczu byli tylko 8/25. To nie był ich dzień, to nie był dzień Warriors, którzy bardzo męczyli się w ataku, pudłowali otwarte trójki, a do tego oddali więcej punktów po swoich stratach niż sami zdobyli po błędach rywali, dlatego kiedy na sześć minut przed końcem Pelicans nadal mieli 17 punktów przewagi, wydawało się, że jest już po meczu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
NO Pelikidzz
Jakim cudem nie odgwizdali faulu przy tym rzucie Currego na remis? Powinna być akcja 3+1.
Widocznie już się znieczulili na jego flopowanie przy trójkach i z marszu nie zagwizdali.
Niemożliwe, bo wtedy Hardenowi by nic nie gwizdali.
W tłoku ciężej to wypatrzeć, bo tam zawsze gra na kontakcie, ale przy trójkach sytuacja jest bardziej klarowna do oceny https://www.youtube.com/watch?v=GzNHnXe1_Jw#t=1m5s
Moim zdaniem ewidentny faul. Davis wpada w “cylinder” Curry’ego.
To co uznajesz za flopowanie to zapewne poza,którą przyjmuje Curry, żeby za bardzo nie ucierpieć od wpadającego na niego wielkoluda ;P
Nie przekierowało cię do pierwszej minuty i piątej sekundy filmu?
Ok, dopiero teraz zauważyłem Twoją odpowiedz :-) masz racje, flop był :-(
Ps. Jak sie zwracasz do mojej szlacheckiej duszy to poproszę z wielkiej litery: Jaśnie Oświecony Panie ;-)
Jakim cudem nie odgwizdali kroków po zbiórce
Cudem NBA, nie takie maratony tam widziano;) Mnie tez to razi, ale to pewnie przez fibowskie wychowanie;)
Karny… dla Ligpasa…
Najpierw wita mnie ekran http://iv.pl/images/03690402256016804096.jpg
A później na 10 sekund do końca dogrywki przerywa transmisję. NIEŁADNIE!
Miałem dokładnie to samo. Dali ciała w meczu Bulls tez.
A ktoś oglądał na żywo i było te ostatnie 5 sekund? Bo z tego co widzę, nawet w play-by-playach na stats.nba tego nie mają
Monty Williams przegrał ten mecz jak poszedł w smallball przeciwko najlepszemu smallballowi Warriors, trzeba było postawić Asika, żeby przynajmniej stał i nie byłoby problemu. Btw, Draymond po raz drugi w tym sezonie stracił street credit: https://vine.co/v/ea9nXMmTbP5