Jason Kidd i Steve Kerr przypominają NBA czym jest “switch”

11
fot. KAMIL KRZACZYNSKI / Newspix.pl
fot. KAMIL KRZACZYNSKI / Newspix.pl

W czwartek Piotr Sitarz napisał o tym dlaczego Nerlens Noel może być obrońcą przyszłości. Dziś też o przyszłości –  o świętym graalu obrony pick-and-roll.

Piotr Sitarz

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

11 KOMENTARZE

  1. Tak przy okazij to przykład Kidda świetnie pokazuje jak dużo zależy od otoczenia w jakim pracuje trener. Jak przypomnę sobie Kidda z zeszłego sezonu na ławce Nets, to nie mogę uwierzyć że to ten sam gość. Tam wyglądał jak zagubiony chłopczyk, który czasem rozleje soczek na parkiecie, żeby zwrócić na siebie uwagę otoczenia :D. Tymczasem z Bucks pokazuje jakim jest kumatym kolesiem. To niesamowite, ale oglądając tyle czasu Kidda jako zawodnika wiedziałem, że czuje tę grę. Mimo to wątpiłem w niego w tym pierwszym sezonie na ławce. Niesamowite jak niewiele trzeba. A przecież jak porównać środowiska Nets i Bucks to nie ma tam prawie czynników wspólnych. W Nets wielkie oczekiwania, roster złożony z starych wyjadaczy na tłustych kontraktach i o niepewnym statusie zdrowotnym. W Bucks oczekiwania minimalne, cała masa młodych graczy prosto z draftu, dla których Kidd autentycznie jest kolesiem z innej ligi, z innego świata.
    Nie dziwne, że to właśnie w Milwaukee może lepiej realizować swoje pomysły.

    0