Niechciany argument

23
fot. Michael Laughlin / Newspix.pl
fot. Michael Laughlin / Newspix.pl

Śmierć Jerome Kerseya i poważne problemy Chrisa Bosha mogą otworzyć lidze oczy na zagadnienia, jakie do tej pory pozostawały jedynie odosobnionymi przypadkami. Ostatnie wydarzenia prawdopodobnie rozpoczną nową dyskusję. Trzeba bowiem przyjrzeć się kwestiom zdrowia, które nie są bezpośrednią przyczyną forsowania swojego ciała i przeciążania organizmu, lecz mają związek ze stylem życia, jaki dyktuje koszykarzom profesjonalny sport, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych.

Przykrą sytuację, która zabierze Chrisowi Boshowi resztę sezonu regularnego, opisał wczoraj Adam w swoim raporcie. To niepokojące i smutne zarazem. W Miami po sprowadzeniu Gorana Dragića liczono na play-offowy run, który zaskoczy faworytów wschodu. Problemy silnego skrzydłowego podcięły całej drużynie skrzydła w momencie, kiedy wiele rzeczy miało się zmienić na lepsze. Podopieczni Erika Spoelstry w starciu z Pelicans byli wyraźnie rozkojarzeni, dryfowali gdzieś poza parkietem. Bosha czekają dodatkowe badania i bardzo ostrożnie prowadzone leczenie. Trudno myśleć co by się stało, gdyby zawodnik nie zgłosił w porę bólu w klatce piersiowej.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

23 KOMENTARZE

  1. Wg mnie dobry pomysl, by ograniczyc preseason i rozciagnac rozgrywki sezonu regularnego w czasie. Argument, ze ”zawsze bylo duzo meczow i kiedys tak nie chorowali” ktory powraca jak mantra wsrod roznych specjalistow/forumowiczow – chybiony. Kiedys nie gralo sie tak intensywnie, mniej graczy przychodzilo do ligi tak mocno zbudowanych, jednak nie przystosowanych do ogromnych obciazen jakie niesie za soba koniecznosc gry w sezonie. Szczegolnie przy graniu back-to-back meczow.
    Liga musi zareagowac, inaczej my bedziemy sie denerwowac coraz wieksza iloscia (lub taka sama, ktora i tak eliminuje mnostwo przyjemnosci z ogladania RS, bo non stop wypada ktos dobry) kontuzji i myslec ”co by bylo gdyby ‘x’ byl zdrowy”.

    0
  2. Zlikwidować dywizje i grać po trzy spotkania w konferencji i dwa poza konferencją. Daje to o 10 spotkań mniej w sezonie. Mniej back-to-backów, można wydłużyć przerwę między ASG jeszcze o 2-3 dni. Liga nie powinna na tym wiele stracić.

    Choć i tak wszyscy wiemy, że 82 mecze jak były, tak będą.

    0
    • Nie chcę nikogo osądzać, ale zawodowcy są ‘skazani’ na pewne przypadłości jeżeli godzą się na pewne formy ‘odżywek’. Niestety niektórych nie ma już wśród nas np. Skolimowska – zator, masa kolarzy i inni. Lekarze, fizykoterapeuci robili i będą to robić. Bo wynik daje kasę, splendor i chwałę na wieki. Amen.

      0
  3. Jak najbardziej NBA powinna wydłużyć sezon zasadniczy. Myślę, że powinno się grać dłużej te 82 mecze jakieś 3 tygodnie. Weźmy pod uwagę, że piłkarze grają praktycznie 10 miesięcy w roku, koszykówka europejska podobnie, bo jakieś 8 miesięcy,a w NBA rozgrywa się 82 mecze w niecałe 6 miesięcy.
    W ogóle jak patrzę na intensywność amerykańskich rozgrywek to zastanawia mnie czemu NHL, MLB czy NFL sezon zasadniczy jest taki krótki.

    Ja jednak skłaniam się ku wpisowy lowridera i tezie dopingu.

    Po pierwsze, USA jest znane z tego, ze dopuszczane są substancje, które w Europie dawno byłyby uznane za doping, a Stanach są traktowane jako legalny suplement- najlepszym przykładem jest tutaj UFC.
    Po drugie, intensywność rozgrywania meczów w NBA sprzyja stosowaniu nielegalnych substancji, bo jak wiadomo, żeby utrzymać się w tej lidze trzeba mieć formą zawsze.
    Po trzecie, Teletović i Bosh to są facecie w sile wieku i ich absencja nie jest spowodowana przez urazy tylko przez “nieznane przyczyny”.
    Po czwarte, transfuzja krwi czyli najbardziej znany doping fizjologiczny, jest najczęściej stosowana kiedy potrzeba zwiększenie wytrzymałości i intensywności w zawodowym sporcie. Po za tym jest rzecz bardzo ciężka do i coraz częściej stosowana w zawodowym sporcie i naprawdę nie zdziwi mnie fakt, że podobne problemy będą dotykać co raz szersze grono zawodników.

    Michał, fajnie, że pochyliłeś się nad problem, ale brakuje mi rozwinięcia o możliwości stosowania dopingu. Za bardzo forsujesz tezę o ilości lotów i zmiany ciśnienia i długości sezonu, a moim zdaniem jest to niestety mniej prawdopodobne niż to, że Bosh po prostu był na dopingu.

    0
    • Jakoś przecież nie słychać żeby był pogrom wśród pilotów i stewardess a oni są pewnie bardziej narażeni niż zawodnicy NBA ;)

      Ja obstawiam po prostu przypadek. Tylu zawodników i nic dziwnego, że ktoś zachorował. Pech chciał, że akurat dwóch w tym samym sezonie. Bywa.

      0
    • Doping swoją drogą, ale warto zwrócić uwagę na to, co piszą lekarze, których tekst przytoczyłem:

      “Air travel (especially prolonged flights) has long been known as a risk factor for blood clots. Part of this is due to the immobilization of sitting still for the flight and the blood pooling in the legs and not getting pumped back to the heart as easily because the leg muscles are not being used. Since professional athletes are forced to fly (often long flights) more than most of us during their respective seasons, this is a significant risk for them.”

      0
  4. Ja nie miałbym nic przeciwko temu żeby skrócić sezon…do…np. 70 meczów (strzelam). Plus to o czym była mowa wyżej – skrócenie pre-season i maks. rozciągnięcie w czasie RS.

    Play-offy? W grach typu 2k, gdy tworzyłem własne gry, pierwsze dwie rundy zawsze dawałem do 3, góra 5 winów. Może i nad tym warto pomyśleć.

    Moim zdaniem lepiej oglądać ich nieco rzadziej, ale móc podziwiać ich popisy dłużej (na przestrzeni większej liczby kolejnych sezonów bez kontuzji). Bo kto wie co kręciłby Durant, gdyby nie złamał stopy, a co Westbrook gdyby nie seria artroskopii. Być może Baron Davis nadal byłby z nami. Stevie Nashty również…

    0