Flesz: Noc Irvinga. Wpadka Thunder w Nowym Jorku. Rockets lepsi od Mavs. Kontuzja Anthony’ego Davisa

8
fot. AP Photo
fot. AP Photo

LeBron James i Kevin Durant oglądali występy swoich drużyn z ławki. James w meczu z Pistons doznał kontuzji nadgarstka, ale mimo to kontynuował grę, teraz jednak okazuje się, że może też opuścić kolejne spotkanie z Kings. Durant tymczasem drugi raz z rzędu nie grał z powodu urazu dużego palca u stopy.

Cavs mieli trudnego rywala, ponieważ przyjechali do nich Blazers, ale Irving rozegrał swój mecz życia i James miał co świętować z kolegami w szatni. Thunder teoretycznie mieli dużo łatwiej bo grali z fatalnymi Knicks i wydawało się, że podobnie jak wcześniej z Wolves, nieobecność KD im nie przeszkodzi. Jednak mimo 40 punktów Westbrooka zanotowali dużą wpadkę w Nowym Jorku.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

8 KOMENTARZE

  1. Jak nie oglądałem Hawks w zeszłym sezonie, tak nie oglądam w tym bo są poza konkurencją. Nie ma rywalizacji :)

    – – –
    Zakichany Wittman i Wizards, o tym chciałem napisać. Kilka/kilkanaście tygodni temu Wittman odkrył small-ball i Wizzies wyglądali dobrze w line-upie z Nene i Butlerem. Trochę pograli z Ex-Kardashianem, z Gortatem prawie wcale.

    Teraz o small-ballu zapomniał i konsekwentnie morduje spacing. Maciek miał słuszne obawy. Tendencja wszystkich z S5 do grania w mid-range to będzie miecz o d którego zginą. Fajnie, że działa ball-movement, ale w każdym meczu znajdziesz sytuacje w których nawzajem blokują sobie drogę do kosza i ten ruch piłką to takie przerzucanie gorącego ziemniaka i spychanie odpowiedzialności.

    Dziś z Suns była idealna okazja w 4Q żeby coś ruszyć, ale nie. Wittman trzymał się Humpriesa i Gortata nawet kiedy na parkiecie w Suns byli Wright i Morris pod koszem. Sami się zamordowali. A trzeba było spróbować line upu Wall-Beal-Porter-Pierce/Webster-Gortat(grał akurat dobry mecz, aktywny na starych śmieciach). A skąd. Taki pomysł pewnie nawet nie przyszedł do głowy Witmanowi. Szkoda marnowanego potencjału…

    A Michael Malone tylko czeka aż go ktoś zgarnie. A Wizards z Witmanem znaleźli się w błędnym kole. Słaby wschód więc się trzymają. Życzę im grubszej serii porażek i zwolnienia trenera. W dłuższej perspektywie do będzie dla nich b.dobry ruch.

    0