Kevin Love po raz pierwszy zagrał przeciwko swojej byłej, ale już bardzo zmienionej drużynie, dlatego był to dla niego głównie mecz przeciwko zawodnikom biegających w barwach, w jakich on jeszcze do niedawna występował. Trudno mówić tutaj, że zmierzył się ze swoimi byłymi kolegami, ponieważ w Cleveland na parkiecie pojawiło się tylko czterech zawodników Wolves, którzy byli w drużynie w zeszłym sezonie. Dopiero powrót do Minnesoty, wyjście na parkiet Target Center i zmierzenie się ze swoimi byłymi kibicami, będzie dla niego dużym wydarzeniem, które czeka na niego pod koniec stycznia.
Tymczasem wczorajszy mecz był w pewnym sensie powrotem dla Andrew Wigginsa. On sam stwierdził, że w Cleveland spędził tylko trzy dni i nie czuje żadnych związków z tą drużyną, ale ten związek między nimi pozostanie. Cavs wybrali go z pierwszym numerem draftu, był przedstawiany jako przyszłość klubu i przez większość wakacji występował w ich koszulce. Grał dla nich w lidze letniej i potem jeszcze długo musiał udawać, że właściwie nic nie wie o transferze do Wolves i cieszy się na współpracę z LeBronem Jamesem, który nigdy się do niego nie odezwał. Ma coś do udowodnienia drużynie, która dogadała jego oddanie już niecały miesiąc po drafcie i było widać, że chce się dobrze zaprezentować na parkiecie Quicken Loans Arena, w swoim niedoszłym nowym domu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Powrót Króla…
Raczej Niezwykła Podróż