Memphis Grizzlies przyjechali do San Antonio dzień po zatrzymaniu na własnym parkiecie najlepszych w lidze Golden State Warriors i będąc na fali, świetnie rozpoczęli to spotkanie uzyskując wysokie prowadzenie. Nadgarstek Vince’a Cartera nadal był gorący, trafił trzy kolejne trójki i Grizzlies kończyli pierwszą kwartę z dorobkiem 34 punktów, co było największą stratą Spurs na otwarcie meczu w tym sezonie. W drugiej kwarcie ich przewaga przekroczyła 20 punktów i jeszcze w połowie trzeciej prowadzili +17. Wszystko szło po myśli gości i wydawało się, że San Antonio Spurs grający bez Tony’ego Parkera i Kawhi’ego Leonarda wreszcie są do pokonania. Grizzlies nie wygrali z nimi od kwietnia zeszłego roku, natomiast w San Antonio ich ostatnie zwycięstwo miało miejsce, gdy nieoczekiwanie wyeliminowali Spurs w pierwszej rundzie playoffów 2011.
Ale gospodarze nie mieli zamiaru się poddać i nie pozwolili sobie zrobić z tego blowoutu. Pod koniec trzeciej kwarty Danny Green i Manu Ginobili rozstrzelali się na dystansie, trójkę dołożył też Boris Diaw i w sumie pięć trafień zza łuku pomogło im wrócić do gry. Na początku czwartej kwarty dalej trafiali, po kolejnej trójce Greena wyszli na prowadzenie i rozpoczęła się bardzo wyrównana, defensywna walka, która trwała 15 minut dłużej niż regulaminowy czas gry.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Da fak, czyli może jednak Grizzlies?
poczekaj aż zagrają ze Spurs z Leonardem i Parkerem na parkiecie.
No właśnie, czy możemy założyć że SAS i GSW będą zdrowi i w komplecie na PO. Możemy się nie doczekać na taki scenariusz.
Miśki w 2 dni rzucili topowym drużynom 222 punkty. A to zawsze była ich najsłabsza strona. Wygląda na to, że odrobili pracę domową.
Do kwietnia daleko ale, kurka wodna, wyglądają mocno. Bardzo mocno.
Nie jest powiedziane,że miśki będą w komplecie na PO. Gasol i Randolph też mają co chwilę jakies problemy. GSW i SAS mają jeszcze jakąkolwiek głębię składu,a miśki bez kluczowego gracza są bezradne.
Bardzo możliwe, że Grizzlies będą wtedy mieli zdrowego TA i nie będą w b-2-b z jakimiś tam Warriors.
Tak długo jak nie będą to Bulls, Mavs, Rockets ani Clippers wszystko gra…
Miśki? Jak najbardziej :)
wiem, że to long, long shot ale w twoim przypadku koniecznie trzeba jeszcze dodać Lakers do tych czterech. Howh!
Polecam spotkanie z terapeutą, może Tobie pomoże :)
Albo dotrzeć na zlot w lutym, parę piwek też powinno Cię rozluźnić ;)
P.S. Jeżeli to angielskie Howh, to nie rozumiem zastosowania tutaj, jeżeli indiańskie, piszemy z ‘g’ ;)
Jak zwykle celnie i merytorycznie.
Ale OK, jeśli nie od tych 4 to dodaj Lakers do Miśków. Ale wiesz, że małe szanse?
Jak najbardziej celnie i merytorycznie, bo jakoś gdzie nie zajrzysz to coś Cię boli z tym Kobe, teraz całych Lakersów dołączyłeś, a chyba słowem o nich nie wspomniałem. Pragnę też Tobie przypomnieć, że dyskusję rozpocząłeś sam i do końca nie chwyciłeś się tematu ani na moment. Teraz zaczynasz znowu, brawa za niezłomność. Poza drużynami, które lubię i których nie lubię, są również takie co mi całkowicie wiszą, więc LA nie muszę nigdzie dodawać :)
Dobra bo do fabryki trzeba pędzić. Się tak Wolver nie denerwuj, bo ostatnio czterech ci odpisywało i każdemu ostatecznie pisałeś, że nic nie rozumie. Może tak zawile tłumaczysz?
A i to podobno kibice Lakers nie mają poczucia humoru za grosz i wszystko odbierają personalnie!
A co to za zlot?
1. O tych kibiach LA, to nie ja pisałem, ale skoro tak twierdzisz to musisz mieć rację.
2. Wszystko wytłumaczyłem, ale jeżeli krytyka tegorocznego Kobe jest zamachem na LA i cała jego spuściznę, to jak pisałem, nie ma o czym rozmawiać.
3. Specjalnie dla Ciebie dołączam czasem emotki, bo może z tymi fanami LA to prawda. Wiem nie lubisz, ale również ich nie zauważasz, jak widzę.
4. Nie róbmy pierdolnika na temat Kobe z każdego tematu, ja Cię proszę.
5. W temacie zlotu: https://www.facebook.com/szostygracz?hc_location=timeline
Możnaby to w ogóle tu ogłosić szanowna “redakcjo”, bo nie każdy ma FB i nie każdy w ogóle tam zagląda.
6. Co tym “howh”, bo chcę kontekst złapać :)
Zobacz na fejsie Szóstego.
Geez – dajcie sobie spokój już z tą gównobórzą o Lakersach. Szkoda tracić czas i energię na dyskusje na ich temat, skoro sezon i tak mają stracony…
Nie wiem jak innym, ale mnie już się ciężko czyta Wasze męczenie buły o LAL i Kobe’em pod każdym możliwym wpisem na 6g ;)
Są na 6. Graczu rachunki krzywd:-p Redakcjo, może na zlocie o jakieś boisko zahaczyć – 1 na 1, potem po piwie i będzie ok :-) tylko cholera, żadne mi się w tej okolicy nie kojarzy..
W lutym boisko, chcesz mnie zabić? No ale jak będzie mus, to jedziemy z koksem :)
Ale w zasadzie o jakiejś sali na godziny obiadowe można pomyśleć :)
Szkoda, że to wypada 14/02. Wielu, zwłaszcza dojazdowych, pewnie nie dotrze, bo żony i kochanki zatrzymają ich z okazji pogańskich Walentynek :P
Okej ja wiem, że zajawa super meczem i że poruszanie takiego tematu to jak mówienie o śmierci chomika na urodzinach młodszej siostry, ale przeciez przy tej trojce Gasola były KROKI. I to nie jakies delikatne tylko bezczelne oderwanie nogi piwotowej i dodatkowy krok w stronę kosza.
Zgadzam się. Dziś Gasol wczoraj Conley. Choć nie wpływa to na moją opinię o poziomie gry MEM to jednak trochę razi takie puszczanie ewidentnych kroków.
Też od razu to zauważyłem ale bałem się wychodzić przed szereg z takimi rewelacjami;)
Przecież to NBA, nikt tego nie odgwiżdże zwłaszcza w crunchtimie
No były kroki, ale niestety są one nagminnie odpuszczane, zwłaszcza gwiazdom, nie ma co płakać.
Przestudiujcie signature move Dirka: wchodzi plecami do post, chwyta piłkę, obraca się na jednaj nodze, staje na drugiej, odrywa stopę piwotową i podnosi zgiętą w kolanie. Z reguły robi wtedy kroki, bo chwyta piłkę przed rozpoczęciem obrotu, ale tak już zostało od lat. Większość graczy NBA robi ten numer z resztą :)
Nie no zdaję sobie z tego sprawę, ze ciężko oczekiwać by w NBA gwizdali takie rzeczy, zwłaszcza w crunchtime. Nie nazwałbym mojego postu płakaniem tylko zwyczajnie zwróceniem uwagi na fakty, taki kronikarski obowiązek.
Co więcej podczas pisania poprzedniego posta myślałem właśnie o Dirku i jego signature move. W sumie obserwacje mam podobne do ciebie.
Tylko że warto odnotować też że w przypadku Dirka często punktem wyjścia do jego fade away jump shotu jest łapanie piłki gdy dwie nogi są na ziemi i wtedy odejście do tyłu co jest jak najbardziej w porządku. Czasem jednak, a nawet często zdarza się że tempo i balans tego zagrania są zachwiane i wtedy jest to na pograniczu kroków. Tyle, ze moim zdaniem nie jest to aż tak perfidne.
O tutaj macie to o czym pisze Wolver i to w akcji nr 1 – kroki jak malowane http://youtu.be/1wvJm485yQY?t=3m18s
A tutaj jak to wygląda porządny fadeaway Dirka (na Aldrige’u :D ) – http://youtu.be/HfewOvwxMR0?t=1m1s
Dobra sory za ten gruby offtop- super mecz a ja sie tu bawię w personal coacha od fadeawayów… :)
czemu SAS nie faulowali tylko pozwolili na ostatni rzut Gasola na remis?
Nikt nie chciał zostać drugim Hinrichem ;)
Powinni faulować od razu po otrzymaniu piłki przez Gasola, a tak są -1, ale podobno ustawiają się już tak, żeby w PO nie trafić na OKC ;)
Do tego stopnia, że w razie konieczności nawet dadzą się im minąć..;-)
jesli dadza sie im minac to nie koniecznie na nich nie trafia … :)
no niby racja, ale sam rozumiesz.. aha, chyba, że SAS szukają wyzwań, dodatkowej modyfikacji i dlatego gardzą HCA ;-)
Jak tak będą kombinować to skończą na 9 miejscu ;)
No tak bo przecież gość, który w całej karierze trafił wcześniej 7 trójek na skuteczności ok. 14% to zagrożenie porównywalne z Rayem Allenem.Po drugie Gasol niemal od razu po otrzymaniu piłki złożył się do rzutu a wówczas tylko krok od tego żeby podyktować wolne za faul podczas rzutu, które kto jak kto ale Gasol wykonuje bardzo dobrze.Po trzecie Grizzlies nie byli wówczas jeszcze na bonusie a to oznacza, że otrzymaliby drugą szansę na lepsze rozegranie akcji.Skoro Lee potrafił rzucić game winnera w mniej niż sekundę to i jakiś Carter czy Conley mogliby trafić trójkę z prawie 2 sekundami na zegarze.
Po pierwsze zdążył zrobić kozioł, obrócić się, ominąć obrońcę i rzucić.
Po drugie obie ekipy były na bonusie.
Wystarczyło sfaulować Gasola, kiedy był tyłem do kosza, oddać 2 wolne i pojechać do domu z +1…
Hmmm w filmiku od Adama obie ekipy mają bonus, a na LP tylko SAS. Jakby jednak nie było, to Manu dał ciała pozwalając Gasolowi na obrót i rzut…
Powodzenia w powstrzymaniu gościa wyższego o kilka cali przed wykonaniem jakiegokolwiek ruchu.Następnym razem może powinien zatrzymać go w post?To było najlepsze co Ginobili mógł zrobić nie ryzykując przypadkowego faulu.Nawet komentatorzy mówili że nie ma potrzeby faulowania.Oddanie piłki w ręce Gasola to było najlepsze co mogło im się trafić bo nawet Z-bo stanowi większe zagrożenie zza linii 3 punktów.Wpadło?Trudno ale nikt nie powie, że to był zły plan albo że defensywa zawiodła.Sfaulowanie od razu po wyprowadzeniu mogłoby Memphis dać szansę na ponowne i lepsze rozegranie akcji albo sprokurować rzut który zostałby nagrodzony 3 rzutami wolnymi.W zeszłym tygodniu Hinrich z takim właśnie faulem nie zdążył i Ellis doprowadził do dogrywki z linii.Chyba dużo bardziej prawdopodobnym scenariuszem przed tą akcją było to, że Gasol może trafić wszystkie wolne niż że trafi w wykroku za 3 punkty?
Jeżeli tracisz punkty, to tak defensywa zawiodła. Zachował się tak nie inaczej i dał się minąć. Reszta to już dywagacja, co by było gdyby…
A co byłoby gdyby Pop w finale 2013 w meczu nr 6 nie zdjął Duncana(?) w końcówce? Zdjął, ponieważ chciał bronić trójek, w efekcie dostał niecelną 3, stracił zbiórkę i Allen trafił. Mogło być po finałach, a tak był 7 mecz i smuteczek na koniec.
Ważne, że statystycznie się taka decyzja broniła na całej długości?
Widzisz Lucek szkopuł w tym, że po fakcie łatwo analizować i się wymądrzać. A gdyby Duncan został na boisku i dzięki temu Miami trafiło za 3 od razu, bo rozrzuciliby obronę, to byś powiedział, że głupi Pop Duncana na boisku zostawił, nieprawdaż? Tak źle i tak niedobrze :) Poza tym zostawienie go na parkiecie nie gwarantuje zbiórki w obronie z automatu, tylko przy niej pomaga. A co do faulu na Gasolu i ewentualnych dwóch osobistych, to jest ten problem, że Marc mógł jeszcze pierwszy trafić, a drugi spudłować i był czas na dobitkę gdyby zebrali i statystyczna szansa na to jest większa niż to, że center Miśków trafi za 3 z ok. 8m i odchylonej pozycji. Spurs mieli najlepszą sytuację tym momencie, w jakiej mogli się znaleźć, ale niestety ślepej kurze trafiło się ziarno :)
Ja dziękuje chłopie, zrozum że defensywa polega na wybieraniu najbardziej optymalnych rozwiązań.Ludzie trafiają game winnery zza połowy ale czy to znaczy, że są to dobre rzuty i defensywa w takim momencie zawodzi?To tak jakby mieć pretensje do Gasola gdyby to Spurs wygrali mecz, ze dał rzucić Duncanowi pokracznego buzzera w 2 dogrywce.Bronił dobrze ale wpadło, trener Grizzlies na pewno wolał takie rozwiązanie niż na przykład dopuścić Dannyego Greena do rzutu.Teoretyzować sobie można po fakcie a prawda jest taka, że od czasu do czasu będą się zdarzać tak szalone rzuty bo to najlepsza liga świata.
Naprodukowałem się już odnośnie kroków Dr Marca :) teraz trochę o meczu.
W zasadzie jest to słówko do tych którzy już chcieliby w tym meczu widzieć prognostyk niechybnej detronizacji SAS.
Wiecie jak to jest wyciągać daleko idące wnioski na podstawie zwycięstwa MEM po 3 dogrywkach w meczu, w którym nie grał Parker i Leonard. MEM roztrwonili grubą przewagę, musieli ratować się dwiema trójkami na finiszu 4 kwarty (w tym jedną szaloną 3 Gasola) i wygrali po 3 dogrywkach gdzie dopiero w 2giej to SAS musiało uciekac się do zimnej krwi Timmiego rzucającego sprzed nosa doktorowi :)
Jak dla mnie na 7 takich spotkań 5 wygrają SAS, zwłaszcza jak będą mieli Parkera i Leonarda.
SO relax, take it easy. Ja osobiście na razie podchodzę do tematu tak, że Spurs są takim niedobudzonym po zimie niedźwiedziem (trochę to kiepskie porównanie w kontekście meczu z Grizzlies :) ). Zdarzają im się wpadki, nie wyglądają jakoś zabójczo. Niby zwierzątka w lesie sobie harcują póki mogą, ale za jakiś czas może się okazać, że król jest tylko jeden i właśnie powrócił.
Dla mnie mistrz nadal jest jeden i nie zwątpię w Spurs zbyt wcześnie, tak jak zdarzało mi się kilka razy w przeszłości. Zwłaszcza po tym co widziałem w finałach. :)
“król jest tylko jeden i właśnie powrócił.”
To też kiepskie porównanie w kontekście Spurs ;)
Hehehe…. zawsze byłem kiepski w dobieraniu porównań (albo dobry w wymyślaniu kiepskich porównań :D ) i jestem tego świadom, ale dzisiaj biję chyba jakiś osobisty rekord :D
Spurs mogli ten mecz wygrać dwukrotnie a przegrali przez fatalną skuteczność Duncana na linii rzutów wolnych i prawdopodobnie dwa z najgłupszych zagrań w historii “Spurs basketball”.To co zrobił pod koniec 4 kwarty Diaw a potem w dogrywce Ginobili było żenujące i mogło się przydarzyć komuś pokroju Josepha czy Andersona a nie tak doświadczonym zawodnikom.