Raptem kilkanaście miesięcy temu Michaił Prochorow przy dźwięku fanfar zatrudniał świeżo emerytowanego Jasona Kidda w roli trenera, który miał poprowadzić jego “zabawkę” do mistrzostwa NBA, uratować go przed małżeństwem i dać kolejny powód Władimirowi Putinowi do masturbacji nad mapą świata. Chwilę później Prochorow nazwał jeszcze Kidda “urodzonym trenerem”, po czym zaczęły się wakacje, a nawet amerykańskie media nie mają dostępu do majątków rosyjskich oligarchów, gdzie być może rozbawiony Jason dostał pozwolenie na jeżdżenie po posesji po pijaku.
Sezon zweryfikował nieco optymizm właściciela Nets, bo jego nowy nabytek miał od początku sporo problemów, zamiast wyników dostarczał jedynie materiałów do “Śmiechu warte” i pozbywał się asystentów. W konsekwencji szybko zaczęto mówić o tym, że nawet jeśli Kidd jest urodzonym trenerem, to jest wcześniakiem. W między czasie drużyna straciła Brooke’a Lopeza i wydawało się, że nie tylko on zakończył właśnie swój sezon.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Kidd to straszny cwaniaczek, ale mimo to lubię gościa jako zawodnika i jako trenera. Na razie Bucks wyglądają dość fajnie zwłaszcza cieszy to co gra Knight.
P.S. Na zdjęciu Prochorow ma minę jak Jim Carrey z głupi i głupszy.
Swietny wpis – brakuje Przemka :|
Podbijam, Przemku wróć! Brakuje Twojego pisania na szóstym graczu…