Kiedyś dawno temu to była moja wojna. Zależało mi. Dzisiaj nie mam już pojęcia właściwie dlaczego. Późno młodzieńczy idealizm? Chęć, by “mieć rację”? Nie wiem, nie pamiętam. Może po prostu po tych setkach tysięcy zdań, które napisałem już w życiu o koszykówce, jestem odrobinę bardziej cyniczny i wolę postać z boku i popatrzeć.
Nie jest jednak tak, że moja opinia się zmieniła. Kobe Bryant jest dla mnie wciąż dla mnie najbardziej przecenianym koszykarzem w historii. Przecenianym, gdyż ma olbrzymie grono zwolenników, którzy próbują umieścić go gdzieś w okolicach Michaela Jordana. Dziś nie chce mi się już przytaczać liczb, nagród indywidualnych, rozważać wartości pierścieni i wspominać o zaawansowanych statystykach, które nawet te hołubione indywidualne umiejętności Bryanta lokują odrobinę poniżej elity. Zazwyczaj mówię po prostu, że Jordan (i nie on jeden) częściej trafiał do kosza i częściej wygrywał.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
3…
2…
1…
start
Bryant staje sie coraz bardziej karykaturalny ze swoja mania wielkosci i przekonaniem, ze wciaz jest w scislym topie. Wiecej pokory Kobas
Czy ja wiem? Kobe już wcale nie chodzi ogłaszając o swej nieskończonej wielkości wszem i wobec. Jasne, zapytany co myśli o tym, że ranking sklasyfikowal go na ww miejscu byłby zaprzeczeniem tego na co pracował całą swoją karierę. Uderz w stół… Itp
Bardzo dobry art Przemku.
Koszykówka zmieniła się ostatnio w zasadniczy sposób. Czasy herosów zostały zmienione przez moneyball i zaawansowane statystyki.
Za czasów prajmu Jordana, czy Kobego nikt się nie zastanawiał, nad efektywnością rzutu,obroną obręczy, perami czy innymi wskaźnikami. Liczyły się tylko punkty, asysty zbiórki (potem bloki). Nie było takiej możliwości analizowania gry. To były czasy w których Rudy Gay byłby w top 15 ligi (i mówię to o Rudym sprzed transferu do Sacto). Teraz jesteśmy mądrzejsi o całą masę statystyk i mamy inny obraz gry (przynajmniej ci, którzy się interesują koszykówką trochę bardziej) i znakiem naszych czasów (tzn. obecnych) nie będzie rzut Kobego z 8 metrów przez ręce ale oddanie piłki przez LeBrona na skrzydło do niekrytego Bosha. Co nie oznacza, że nie kochamy takich akcji jak Raya Allena, Greena (z Mia) czy Lillarda. Kochamy, uwielbiamy, ale to tylko jest wisienka na torcie zwanym NBA. Niestety Kobe jest “ZA WIELKI” aby to zrozumieć
Od dwóch sezonów prognozuje i czekam na znaczny regres Kobe’ego, i tym razem zapewne się nie doczekam. Ale wojna się zaczęła i nawet gdyby doszło do transferu z udziałem Chris’a to nie znaleźli by porozumienia między sobą.
Mysle ze Kobe zdaje sobie sprawe ze juz mistrza wiecej nie zdobecie.
Wiec, zostaly mu juz tylko dwa cele – dolary i poprawienie rekordow Jordana.
Mogl mu jeszcze zaszkodzic Nick Young, ale ten problem tez zalatwil niszczac mu reke. Droga wolna, przed nami sezon Kobiego rzucajacego 30+ :/
Fajny tekst Abbota na ESPN magazine. Slusznie zauwazyl, ze wszyscy w mediach obrabiaja dupe Jimmowi Bussowi(Jax, Jeannie, Magic, Kobe jako “sources” ;)), a tylko on zachowuje sie jak facet i nie leci co chwile do prasy naskarzyc na kogos w odpowiedzi.
Natomiast bardzo nie podobaja mi sie wstawki w stylu “zaufana osoba w zarzadzie LAL powiedzial…”, “znany GM innego teamu twierdzi…” – dla mnie to jest calkowity BULLSHIT. Takie wyssane z dupy ploteczki prosto z magla. Albo ktos cos mowi i sie pod tym podpisuje imieniem i nazwiskiem, albo jest cipa/ew. dziennikarz to po prostu zmysla zeby potwierdzic swoja teze.
BTW. zapomnialbym o najwazniejszym – piekny tekst! :)
I jeszcze jedna mysl. Czasem denerwujemy sie, ze KD jest taka idealna, nieskazitelna i nietykalna gwiazda, ktorej nikt nie krytykuje.
Tylko czy przypadkiem z Kobem nie jest taka samo? Przeciez to zawsze byla wina Shaqa, Smusha Parkera, Pau/Bynuma, DH12, Mike’a D – nigdy Kobego. Jego gwaltu w Denver tez nigdy nie bylo itd. itp.
Jednak co by nie mowi stary dobry Kobas nawet teraz budzi emocje :)))
Kobego nikt nie krytykuje? I nie krytykował? Chyba żyjemy w innej rzeczywistości…
Eeeee, temat Kobasa to odgrzewany kotlet, taki co-sezonowy hejt. Ale może to już tak ma być, bo co tu mówić o organizacji LAL, o grze LAL? Kobe – dyżurny, nudny temat?