Charlotte Bobcats odchodzą do historii. Zakończyli swoje istnienie pod tą nazwą udanym sezonem i drugim występem w playoffach, ale generalnie czasy Rysów nie będą przywoływały pozytywnych wspomnień w Północnej Karolinie. Przez 10 lat, kiedy oglądaliśmy zawodników biegających po parkietach NBA w tych barwach, wygrali oni tylko 36.4% swoich spotkań i zostaną zapamiętani przede wszystkim z sezonu 2011/12, kiedy ustanowili niechlubny rekord mając ledwie 10.6% zwycięstw. Teraz wracają Charlotte Hornets i rozpoczyna się nowy rozdział w historii klubu. Historii, która została rozbudowana osiągnięciami i wynikami poprzedników grających pod tym szyldem w Charlotte, przez co era Bobcats staje się tylko epizodem. Klub Michaela Jordana zyskał nową jakość i mają nadzieję, że również na parkiecie będzie to widać. Już w poprzednim sezonie zrobili duży kok na przód, przestając być wreszcie pośmiewiskiem ligi. Duże pieniądze jakie wydali na Ala Jeffersona okazały się świetną inwestycją, a zatrudnienie Steve’a Clifforda strzałem w dziesiątkę. Stworzyli solidną drużynę i mają nadzieję, że pozyskanie Lance’a Stephensona będzie kolejnym udanym ruchem, który pomoże im na dobre zadomowić się w czołówce Wschodu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Maciek zadeklarowany Hater nowych Hornets.
A ja im kibicuję i również dawnej Hornets byli ciekwą drużyną z ciekawymi graczami – Mourning, Johnson, E. Jones, M. Bogues, G.Rice. Cieszcie się olewającymi Was Spurs, a ja będę się cieszył Hornets.