Kobe Bryant będzie miał ograniczony czas gry

11
Whitehotpix / Newspix.pl
Whitehotpix / Newspix.pl

Przy okazji tego całego absurdalnego pomysłu z 11-minutowymi kwartami, wrócił oczywiście temat mniejszej ilości spotkań. Coś o czym i my myślimy od lat, kiedy przychodzi marzec i myślimy sobie, że jednak wybraliśmy sobie fatalne hobby. W całej sprawie najgłośniej wybrzmiały głosy Erika Spoelstry, Dirka Nowitzkiego i oczywiście LeBrona Jamesa, który wręcz zapowiedział, że jest to coś, czemu gracze będą musieli się uważniej przyjrzeć. Czy była to sugestia, że James będzie próbował przepchnąć tego typu postulaty przy okazji walki o kolejne CBA, czy po prostu luźno rzucona myśl – nie wiem. Nie wiem też, dlaczego argumentem przeciwko skróceniu meczów i za zmniejszeniem ilości gier miałoby być dla niego zdrowie zawodników, jeśli powody testowania nowej długości meczu wynikają kompletnie z czego innego.

Nie wiem, ale LeBron i tak użył tego argumentu:

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułSkarb Kibica NBA 2014/15: Charlotte Hornets
Następny artykułDurant przeszedł operację, opuści minimum 6 tygodni

11 KOMENTARZE

      • Nie ma co go tak bronić. CAŁE wakacje haratał w gałę non stop a jak przyszedł czas na koszykówkę rozsypał się po tygodniu treningów i 1 meczu przedsezonu. Zaczynam wątpić w szczerość intencji Stiwjego. It’s all about 9,7 mln $.
        Inna rzecz, że Lakers pokpili sprawę z długością kontraktu. Trzeci rok powinien być co najwyżej TO. Ale to stara śpiewka.

        0
        • Myślę, że nie zdajesz sobie sprawy, jak ciężko trenuje i zawsze trenował Steve Nash. Poza tym nie chodzi o to, żeby go bronić. Mówię o jego intencjach, które jasno wyjaśnił. Jest szczery mówiąc, że kasa się liczy i – bądźmy szczerzy – żaden z was też nigdy nie zostawiłby jej na stole. Ale jest też szczery mówiąc, że chce próbować grać dopóki jest w stanie. Albo umrzeć próbując. To powinno się doceniać, nie krytykować.

          0
          • No ja właśnie Przemku trochę wątpię w to harowanie aby być przygotowanym to sezonu koszykarskiego. Zwłaszcza w te wakacje Steve miał wiele innych ciekawszych rozrywek. Czym zresztą publicznie się chwalił. Z resztą zgadzam się w pełni.
            A może to po raz kolejny dowód, że tylko w Phoenix potrafią utrzymać graczy na tip-top. Zobaczcie jak zabójczy duet Nash-Amare skończył, jak tylko każdy z nich opuścił Arizonę.

            0
          • @majki Każdy gracz NBA miał wakacje i miał inne zajęcia również. Śledziłeś, co robił Kobe w czasie wakacje? Nash jest jednym z graczy, o których mówi się, że mają najlepszą etykę pracy w lidze. Oczywiście żaden z nas nie widział, ale chyba warto wierzyć, kiedy mówią o tym inni gracze, którzy z nim grali/grają jak na przykład Kobe.

            Co do sztabu medycznego w Phoenix to jego tajemnica jest prosta. Tam się bada graczy nawet, jeśli są zdrowi i podejmuje środki prewencyjne zanim cokolwiek się wydarzy. Czyli na przykład, jeśli widzą, że ktoś ma osłabione mięśnie w jednej łydce, to reagują od razu. Stąd na przykład Suns wiedzieli z góry, że Amar’e będzie miał w przyszłości problemy.

            Co do samej kontuzji Nasha, to może po prostu uwierzmy w to, że to już ten wiek. I tutaj nikt już nic nie może w takich sytuacjach poradzić.

            0
          • Po prostu tak po ludzku smutno się patrzy na graczy, szczególnie na tych największych, którzy nie wiedzą, że ich czas już nadszedł/minął i na siłę przedłużają swoje kariery, goniąc cień swojej legendy.
            Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść… i Nash nie jest tu jakimś wyjątkiem.

            0
    • Z tego co mi Ronaldinho sam osiągnął spełnienie będąc u szczytu i zwyczajnie odpuścił sobie.

      Jamesowi na tym etapie kariery “oszczędzanie” się jest na rękę. On wie, że jego gra opiera się na fizyczności, a ta powoli go opuszcza. Trochę to smutne z ust kogoś kto walczy o swoją legendę. No chyba, że chce mieć przypięte łatki x3 przegranych finałów, a dojście do pozostałych dzięki skróconym sezonom.

      Inna sprawa, że gwiazdy ligi mają mnóstwo aktywności pozaboiskowych. Rzecz w tym, że gracze rotacyjni zarabiają jednak głównie na grze. W ich interesie leży granie.

      0