11 lipca zakończyła się trwająca dokładnie przez cztery lata i trzy dni era Miami Heat, która po latach kojarzona będzie z czasami prime’u LeBrona Jamesa, jednego z dziesięciu najlepszych zawodników w historii tej gry. Era ta przyniosła cztery wizyty Heat w Finałach NBA, ale tylko dwa tytuły mistrzowskie. Era ta szła w parze z szybkim rozwojem social media i z socjologicznego punktu widzenia zapamiętamy te cztery lata Heat jako czas najbardziej prześwietlanego, inwigilowanego i krytykowanego zespołu w historii NBA. Miami Heat spadają jednak na cztery łapy – tak dobrze jak tylko może spaść zespół, który stracił najlepszego gracza NBA. Spadają na barki prezydenta klubu Pata Riley’a, nabytego doświadczenia trenera Erika Spoelstry oraz dwójki pozostałych liderów Chrisa Bosha i Dwyane’a Wade’a.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
“Tym bardziej, że zyskał na sympatii nie tylko fanów Heat, lojalnie pozostając w Miami, mimo oferty gry o tytuł w Houston.”
raczej
Tym bardziej, że zyskał na sympatii nie tylko fanów Heat, lojalnie pozostając dla kasy, mimo oferty gry o tytuł w Houston.
Tak jak napisał Przemek…Miami może się podobać w roli underdoga…pozatym każdy z nas chce przecież zobaczyć Bosha w roli pierwszej opcji w ataku i Wade’a mającego częściej piłkę w rękach. Team to watch.
Czardi – w Houston byłaby i kasa i szansa na tytuł, w dodatku grając na luzie trzecie skrzypce, więc jakąś tam lojalność pokazał ;)
Gdyby Wade cudownie wrócił zdrowotnie chociaż do 2011 (yeah, right….), a Deng spełnił pokładane w nim nadzieje, to bardzo fajna – fun to watch – paka mogłaby się razem z tej zbieraniny okazać. Szanse na cokolwiek raczej takie jak w totku, ale byłoby ciekawie.
Go Heat!
Skąd bierzecie oficjalne statystyki syngergy sports? Ich strona chyba nie funkcjonuje tak jak dotychczas…
1. Kontrakt Bosha to kolosalny błąd. Myślę, że nawet z czasów gry w TOR taki hajs mu się nie należał. Niby zarzekał się sezon, dwa temu, że dorzucił masę żeby walczyć na 5, ale bądźmy szczerzy – wciąż jest perfekcyjną (nie Panią Domy) 4.
2. Dwayne Wade i Shannon Brown. Te drugiemu wciąż kibicuję i chciałbym żeby pokazał swoją wartość. Bez niego MIA i Spoelstrze będzie ciężko łatać minuty Wade’a, który zapewne podobnie jak rok temu będzie oszczędzany (#MyKnee).
3. Ogólnie, na papierze, MIA wygląda całkiem nieźle, choć szans na Mistrza nie mają.
Na koniec przyczepię się znów do błędu językowych. Nie “półtorej roku”, a “półtora roku”. Shannon Brown wg Was “pikuje w dół”. Jak nawinął jeden z polskich raperów – “czy można pikować w górę?” ;)