W pierwszej połowie Hiszpanie oddali 12 piłek na bronionej desce, trafili 1 z 12 rzutów za trzy punkty i masowo pudłowali z linii. Wciąż zakończyli pierwszą połowę z przewagą 13 punktów. Kiedy w drugiej odsłonie zastawili deskę i zaczęli trafiać z czystych pozycji zrobił nam się z tego bardzo długi garbage time. Nic czego byśmy się nie spodziewali.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Mam nadzieję, że Hiszpanie sprawią w finale niespodziankę i pokonają USA. A tam znowu będzie patos, melodramat i kolejne redeem teamy, ale to dobrze, bo utarcie im nosa pokaże, że nie są aż tacy fajni, żeby wystawiać na mistrzostwa drugi garnitur i wszystkie zmęczone sezonem NBA gwiazdki poczują się znowu wywołane do tablicy.
Absolutnie się zgadzam i zobaczmy jak wiele znaczy strata Geogra i Duranta. Jeden dwóch liderów i myślę że rozważań by nie było. Inna kwestia to zaangażowanie bo jak patrze na co poniektórych graczy to płakać się chce, dzięki bogu za Farieda/Davisa/Currego i Thompsona!!