Robin Williams powiesił się na drzwiach swojej szafy. Nie mógł przewidzieć, jak bardzo zepsuje mi tym dzień. Byłem w domu rodzinnym na weselu mojej siostry. To był dobry weekend. Smaczne jedzenie, uśmiechnięci ludzie, mój siostrzeniec, który jednym uśmiechem potrafi stopić mi serce i dziesiątki członków mojej rodziny, których w komplecie nie widziałem od lat, a którzy wciąż traktują mnie, jakbym miał 12 lat. Jak ładnie tańczysz Przemek. Ale schudłeś Przemek. Masz 100 złotych na czekoladę Przemek.
Moim jedynym zmartwieniem była lokalna gazeta, która ze swojego miejsca na szafce pytała “czy zabił konkubinę nożyczkami?”.
I wtedy Robin Williams powiesił się na drzwiach swojej szafy.
Pierwszą moją myślą była próba zrobienia listy nieznanych mi prywatnie ludzi, których śmierć mogłaby mnie w taki sposób poruszyć. Potem utopiłem się w Twitterze i zrobiłem listę ludzi, których śmierć poruszyłaby w ten sam sposób świat. To były krótkie listy. Robin Williams tak bardzo kojarzył się ze śmiechem. Tak bardzo kojarzył się z życiem. Wydawał się tak daleki od kandydata na samobójce, że odbił się światu czkawką. Może miał to być jego ostatni żart?
Ostatni pstryczek w nos świata, który nie chciał patrzeć w jego prawdziwą twarz.
No bo przecież…
“Jakim cudem zabić mógł się ktoś, kto dał twarz tak ważnej filozofii dla pokolenia lat 80. Chwytaj dzień. Doświadczaj“.
Tylko, że to nie była jego twarz.
Robin Williams po cichu walczył ze swoimi demonami i nawet kiedy chciał mówić o nich głośno, nie bywał słuchany. Dlaczego dopiero dzisiaj przeczytałem wywiad dla Guardiana sprzed lat? Williams nie raz mówił o tym, że cierpi na depresję i ma problemy z używkami. Podobno był czysty przez wiele lat, by powrócić do nałogu podczas kręcenia “Bezsenności”:
Byłem w małym miasteczku, które nie jest na końcu świata, ale można go stamtąd zobaczyć i pomyślałem: ‘napić się’. Po prostu pomyślałem, hej, może picie pomoże. Czułem się samotny i przestraszony. Pracowałem za dużo i pomyślałem, kurwa, może to pomoże. To była najgorsza rzecz na świecie.
Williams topił swój smutek w alkoholu. Dla świata, topił swoją słabość w alkoholu. Depresja wciąż widziana jest bowiem jako słabość, nie jako choroba. Dlatego cierpiący na depresję potrafią obrazić swoich bliskich obojętnością na ich “będzie dobrze”, “musisz się przełamać” i “myśl pozytywnie”. Depresja to naprawdę nie jest zły nastrój.
Powiem wam, co to depresja. Widziałem ją na własne oczy. Miałem zajmować się pomaganiem ludziom, którzy na nią cierpią. Do czasu, gdy po raz pierwszy, w małym pokoiku w szpitalu w Gnieźnie, zmierzyłem się z nią oko w oko. Kiedy “mój” pacjent przestąpił próg, powietrze zszarzało i zrobiło się chłodniej. Kiedy otworzył usta, kwiatek na parapecie zaczął usychać. Dokładnie tak to zapamiętałem i dlatego nie zostałem psychologiem. Bałem się, bo potrafię utonąć w takich historiach. Wolę tonąć w historiach koszykarzy.
Tylko, że…
NBA też ma swoje historie, których progu przekroczyć boją się nawet jej główni bohaterowie. Zdarzali się tacy, którzy nigdy już jej nie opowiedzą. Większość woli jej nie opowiadać. To nie jest dobry świat na takie historie. Świat dużych pieniędzy, szybkich samochodów, pięknych kobiet i nietolerancji dla słabości. Świat, w którym motywację jeść masz na śniadanie, by na kolację pożerać swoich rywali. Świat, w którym, nawet jeśli nie jesteś Michaelem Jordanem, masz starać się być Michaelem Jordanem. To nie jest kraj dla słabych ludzi.
W NBA nie ma miejsce na depresję. Wśród ludzi-drzew, od których ciał silniejsze są tylko ich ego i psychika, nie można pozwolić sobie na bezsilność. Dlatego depresja w lidze wciąż jest tabu. Kto wie? Może gdyby dotknęła Magica Johnsona, ktoś zauważyłby, że jest coś za prężeniem mięśni i uśmiechami?
Otóż jest. I chowa się nie tylko za uśmiechami, ale też za samym logo ligi.
Dosłownie.
W wydanej w 2011 roku autobiografii “West by West: My Charmed, Tormented Life” Jerry West obwieścił światu:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Kiedyś pisałem tekst o depresjach sportowców. Background zrobiłem czytając o “depresji klowna”. Dużo takich przypadków. Była jesieniozima, alkohol w samotności i zaczęło się szukanie u siebie tych różnych rzeczy. Stwierdziłem, że lepiej sobie to odpuścić.
Świetny tekst. Kolejny. Realizuj swoje marzenie. Napisz książkę. Nieważne czy o podróżach, czy o NBA, czy thriller, ja kupię bankowo!
Miałem taką sytuację w rodzinie. Kuzynka, która wtedy była nastolatką cierpiała na depresję. Teoretycznie nie mogła na nic narzekać. W szkole dobrze się uczyła, rodzice majętni, nikt jej nie maltretował- patrzysz z boku – pełnia szczęścia. Pewnej nocy zadzwoniła do kolegi, że zamierza ze sobą skończyć. Jej kolega natychmiast zadzwonił do jej rodziców. Gdy rodzice odebrali telefon i weszli do pokoju było już za późno. Anka się powiesiła……
Bardzo współczuję ale serio ktoś kliknął “lubię to”?
to było już sporo lat temu, nie pisałem to celem otrzymania współczucia (za co dziękuję), tylko pokazania, że takie rzeczy nie tylko dotykają innych i można o nich poczytać w gazetach, ale może to dotknąć każdego
P. Kujawiński jest zdecydowanie najlepszym blogerem na SzóstymGraczu podczas tego off-seasonu.
On nie jest blogerem, a pisarzem :)
Smutne historie życia…
W mojej profesji spotykam wiele osób które cierpią na różne zaburzenia, autyzm, choroby psychiczne etc – czasem słyszę podobne historie, ciężkie biografie…
Bardzo podoba mi się końcowy tekst o potrzebie dostrzegania problemu który może być łatwy do spostrzeżenia jeśli tylko wiedzieć czego szukać!