Detroit Pistons nie grali w playoffach od 2009 roku i nawet wtedy, gdy awansowali do nich z bilansem 39-43, stali się tylko przystawką na cztery mecze dla LeBrona Jamesa i Cleveland Cavaliers.
Tamtego lata GM Joe Dumars podpisał duże kontrakty z Benem Gordonem i Charliem’m Villanuevą – reszta jest już historią.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Panowie, mam dla was coś ambitniejszego od tych niekończących się opowieści o Clippersach i innych mało fascynujących tematów, coś co idealnie nada się na tę krótką przerwę przed finałami
Nie wiem czy wiecie, ale właśnie mija siódmy rok odkąd Kevin Durant gra w tej lidze. Nie przez przypadek siódemka jest tu bardzo istotna, gdyż siedem sezonów spędził w Cleveland niejaki LeBron James, niegdyś znany w tej lidze jako człowiek, który nigdy niczego nie osiągnie, ten, który poszedł na łatwiznę i zrezygnował z paru dziesięciu milionów dolarów, żeby powalczyć z kumplami o najwyższe laury w słonecznej Florydzie i ten, który jedyne co potrafił zrobić dla Cleveland to 0-4 w jedynych finałach w historii organizacji
Może czas na lekkie podsumowanie kariery Kevina? Może czas wreszcie zmierzyć się na poważnie z tematem i zdjąć z niego ten parasol ochronny? Kevin Durant w czasie 7 sezonów wygrał 8 serii playoffowych i raz zawitał w finałach, które wyraźnie przegrał i pod tym względem nie jest gorszy od LeBrona Jamesa, który akurat te statystyki ma identyczne. Jednak tu się kończą dobre wiadomości, bo (wówczas) dwukrotny MVP ligi James miał w tym czasie bilans 42-29, podczas gdy (jednokrotny) MVP Durant jest 39-34. Nie muszę chyba wspominać że do pomocy miał nieobliczalnego Russella Westbrooka (3xAll Star, 3xAll-NBA 2nd Team, mistrz olimpijski i świata) w postaci Delonte Westa (szukam jego najlepszego wyczynu w karierze i chyba będzie to posiadanie jednocześnie dwóch pistoletów i strzelby podczas jazdy motocyklem) i rzucającego z półdystansu i blokującego wszystko co się da Ibakę (2xNBA 1st Defensive Team) w ciele przeszło 30-letniego Zydrunasa Ilgauskasa (1x All Star!) z 50-letnimi stawami skokowymi (0x All Star). Pozwolę sobie nie porównywać Jamesa Hardena z Danielem Gibsonem. Nawet Scott Brooks wydaje się być mocnym punktem drużyny przy Mike’u Brownie
Żeby nie było, nie hejtuję Kevina, doceniam jego klasę i fakt że jest drugim najlepszym graczem na planecie, ale po X latach hejtu na Jamesa i wychwalaniu nieskazitelnego Duranta, czekam na jakąś sprawiedliwość dziejów. Pan Maciek w ostatniej palmie dość nieśmiało starał się już nieco ugryźć temat niemocy Duranta w tej serii/tych playoffs. Podrzucam wam więc temat na mocny tekst i potencjalnie rekordową ilość komentarzy pod artykułem. Podejmiecie rękawicę?
Kevin Durant jest fantastyczny, z całą pewnością będzie w Hall of Fame i w dziesiątce najlepszych graczy w historii, ale zacznijmy od niego czegoś wymagać, bo już chyba czas
Wypowiedź w pełni popieram, aczkolwiek pragnę przypomnieć, że Durant gra na Zachodzie, a LBJ na Wschodzie. Kolosalna różnica od kilku lat
I to jest jedyna rzecz, która go ratuje. Ale z drugiej strony, Cavs mieli Pistons, potem Celtics, to nie było zawsze tak jak w tym roku
Reszta “przewag” jest już jednak po stronie Thunder. I to jakich przewag…
DOKŁADNIE! Jest spora różnica w percepcji Duranta i LBJa w analogicznych momentach ich karier. Niewątpliwie ta presja powinna nadejść jak najszybciej, LeBron praktycznie przyszedł z nią do ligi.
Co do kwestii West vs. East. Owszem wschód jest od lat uboższy w talent, ale z tego powodu też i twardszy. Tzn., o ilu podkoszowych w drużynach które dochodziły w ostatnich latach do finałów obu konferencji mówiło się, że są “soft”? Chyba dysproporcja w fizyczności gry jest zauważalna gołym okiem. Może i na zachodzie musisz pokonać więcej talentu, ale na wschodzie musisz zostawić sporo zdrowia z tymi, którym go brak. Zwłaszcza w PO ma to znaczenie, gdzie wielokrotnie widzimy jak w meczach an wschodzie gra staje się po prostu brudna i brzydka. Braki umiejętność zastępują mięśnie, a w seriach to one bardziej męczą i niszczą ciała niż nienaganne rotacje. Więc miejmy trochę pokory i nie dajmy zwieść się statystykom, w końcu koszykówka to sport kontaktowy.
Z Westbrokiem ma też lekkiego pecha bo czasami (jak ost. dogrywka ze SAS) mam wrażenie że mówi “I GOT THIS” i Durant jest pozą grą. Wiadomo trener dupa powinnien Westbrożego utemperować czasami bo jednak Kevin to jednak co najmniej level wyżej na tą chwile.
Rzucacie tymi frazesami na lewo i prawo. Westbrook, Westbrook… W tych playoffach Westbrook był lepszy niż Durant i częściej ratował go z opresji, niż podcinał mu skrzydła. Długi czas biczowałem Westbrooka, ale w tym roku nie wypada go “hejtować”, bo jeśli on był tym złym, to Durant był tym gorszym, serio.
Zgodzę się był lepszy ale odniosłem się do tej jednej konkretnej dogrywki gdzie cały mecz średnio mu siedziało. Opcja 1 atakuje paint i dostaję się na linię Opcja 2 oddaje Spaldinga w ręce MVP Opcja 3 ceglimy. Trener.. a zresztą z tym Broksem…Indywidualnie w tych Playoffach RW > KD. Kev wydaję mi się że jechał już na oparach od końcówki sezonu.
A kto do cholery nazwał siebie The Chosen one? Durant czy James? Kto jest samozwańczym królem?
OKC nigdy nie wygra mistrzostwa, dopóki będzie tam Westbrook i Brooks. Durant i tak daleko zachodzi z tą drużyną.
Jedno zasadnicze pytanie – kto ustanowił 7 rok w lidze momentem przełomowym kariery?Czy gdyby James zdobył tytuł w 9 sezonie to nadal wymagałbyś rozliczeń Duranta za 7 lat w NBA?Czemu nie przyjąć jako punktu zwrotnego 3 czy 4 roku?Duncan po 7 latach miał 3 tytuły czy to znaczy, że powinniśmy traktować jego karierę jako wyznacznik spełnienia, wzorzec, punkt odniesienia?Wówczas kariera Jamesa wyglądałaby pod tym kątem blado.Czy powinniśmy uznać takiego O’Neala za niespełnionego koszykarza bo przez 7 pierwszych lat też tylko raz zagrał w Finałach?
Może zaczekajmy z podsumowaniami karier do momentu odwieszenia butów na kołku bo jeszcze kilka lat temu Dirka też uważano za przegranego białasa, który fajnie rzucał ale nie był prawdziwym liderem bo nie potrafił poprowadzić swej drużyny do sukcesów.Jeden tytuł wszystko zmienił i nikt nie da gwarancji, że Oklahoma nie może zdobyć na przykład 2 następnych tytułów.
Ano James zdobył tytuł w 9 sezonie jeśli się nie mylę.
W końcu ludziom sie oczy otwierają. Vojtazz wyprzedzil cala redakcje 6G. Durant ma o wiele lepszych partnerow przez całą karierę jakich nigdy nie miał LBJ w cavs. Myślałem że wszyscy to widza ale okazało sie inaczej. Vojtaz dobrze ze to pokazales.
Będzie na pewno w 10 graczy? Chamberlain, Bill Russel, Magic Johnson, Olajuwon, Jordan, Oscar Robertson, Bird, Kareem, Erving, Jerry West… Na pewno to do 10 wskoczy Lebron James, a Durant jest jeszcze dość daleko, jeśli nie zdobędzie pierścienia będzie postrzegany podobnie jak Karl Malone :)
Pan Maciek ma go już w swojej 10, ja podszedłem nieco bezpieczniej i napisałem że w tej 10 będzie. Mimo wszystko nie róbmy z niego jeszcze wielkiego przegranego, ale ucieszyłbym się jakąś obiektywną analizą i zaprzestaniem głaskania go po każdej części ciała
Fajną miał przemowę po odebraniu statuetki, ale w tych playoffach być może nie był nawet najlepszym graczem swojej drużyny
Duranta nie da się nie lubić, sam go lubię,ale byłbym daleko od aż takiego gloryfikowania. Jest świetny, robi z roku na rok postępy, rozegrał już w tym roku regular season na miarę MVP,ale ciągle brakuje mu czegoś… Być może to brak odpowiedniego trenera, być może drugi wojownik OKC zamiast skupić się na pomaganiu zbyt często sam chce być numerem 1,a być może żeby tworzyć dynastię trzeba mieć mega farta i znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie? Ciekawe jak postrzegalibyśmy Jordana jakby całą karierę spędził w Mil Bucks i raz udało mu się wyrwać mistrzostwo… Jedno moim zdaniem jest pewne jeśli Durant nie zdobędzie pierścienia nikt nie będzie go postrzegał jako top 10 gracza w historii, ale chłopak ma jeszcze trochę czasu :)
Jasne, że da się go nie lubić – np. ja go nie lubię. Nie lubię specjalnie graczy wyłącznie finezyjnych, oczekuję atletyzmu od lidera, a tego Durantowi brakuje, co pokazywała seria z Memphis. Jego fizjonomia budzi we mnie odrazę. Poza tym jako persona jest absolutnie nieekscytujący, przypomina powierzchownie Steve’a Rogers’a czy w pewnym sensie również Tim’a Duncan’a i dorzucę tutaj Derrick’a Rose’a jeszcze.
Co do zasady więc można go nie lubić, natomiast na pewno znajduje znacznie mniej osób niesympatyzujących z nim niż LBJ, który był wyrazistą personą od samego początku.
Durant w Ciele i z twarzą Steva Balmera to by było coś!
Jesteś hejterem Duranta czy po prostu Cię nie jara i jest Ci obojętny? To moim zdaniem jest różnica :) Mnie Durant też nie porywa bo jestem fanem walczaków w stylu Iversona i Wade’a ,ale do gościa nic nie mam. Nie każdy rodzi się atletą. Za to wkurzają mnie bufoni o przeroście formy nad treścią w stylu Bryanta czy Stephensona.
Przynajmniej nie pajacuje za dużo jak to czasami LBJ robi (jestem fanem ale drażni mnie to czasami) lub ostatnio PG zaczął. Te pozy itd…
Czyli takim trochę Allenem Iversonem jeśli chodzi o osiągnięcia. Z dynastią to z jednej strony fart, a z drugiej strony zobacz że Heat sobie to nieźle zaplanowali – idziemy w trójkę tutaj i kosimy misie :)
Może i nieźle zaplanowali,ale jaka była sraczka po pierwszym sezonie,że nic z tego nie będzie.. ;) Dopiero jak Bronek dojrzał do roli lidera przyszedł sukces.
Brakuje mu Point guarda i trenera.
W pełni popieram propozycje Vojtazz’a. Pora zrobić male podsumowanie KD. Nie jest juz dzieciakiem wiec pora przestać głaskać go po głowie i zacząć wymagać. Jestem jego fanem, ale nie chce go juz traktować jako ‘mlodego perspektywicznego’ gracza, ale jako nr 2 tej ligi. W końcu tytuł MVP zobowiązuje. Rzucę wiec tezę – KD bez Westbrook bylby obecnie znacznie lepszym koszykarzem, bardziej by sie rozwinal, wszechstronniej, ale tez bez Westbrooka Thunder jako zespól nie zaszliby tak daleko. Nie sposób zaprzeczyć, iż najlepszy okres gry KD w tym sezonie to mecze bez Russa, mecze na poziomie MVP.
Przyjmując (mocno teoretycznie), że Melo jest w TOP3 (zNYKu wybacz i mie szoruj się ręcznikiem) ligi to może NBA dzisiejszych czasów nie jest wcale w swomi primie. Melo, D-Rose (gdy grał), Howard, Love:) to łącznie jedna wizyta w finałach. Gdyby nie draft, w którym przyszedł Bronek, Bosh, Pucuś i Wade byłoby krucho. Mam nadzieję, że tegoroczny draft będzie mega zastrzykiem talentu i za trzy sezony będziemy oglądać piękne pojedynki gwiazd, które różni całe dziesięciolecie.
Melo nie jest nawet w piątce najlepszych zawodników tej ligi, ale ja nie o tym. Pisałem o tym parę dni temu na Twitterze: na przełomie ostatnich 15 sezonów 14 razy w Finałach meldował się któryś z tercetu Duncan-Bryant-James. Idąc dalej: urodziłem się w 1988 roku i od tamtego czasu, na przestrzeni 26 lat, w Finałach tylko cztery razy występowała drużyna, która nie miała w składzie Johnsona/Jordana/Duncana/Bryanta/LeBrona. Ta liga nie znosi próżni i tak naprawdę wszystko kręci się wokół jednostek. Reszta to tło, rankingi, zestawienia etc. Oczywiście, to nie jest tak, że w/w byli/są w stanie wygrywać w pojedynkę, ale prawda jest taka, że najwięksi przyciągają resztę jak magnes metal i to oni rozdają karty w kwestii układu sił. Inną kwestią jest to, że nim tegoroczni rookies z czołówki draftu zaczną święcić w NBA jakiekolwiek sukcesy, niejednokrotnie zapłacą tzw. frycowe i trzy lata to chyba zbyt krótko, by było nam dane oglądać pojedynki o stawkę z ich udziałem. Pzdr.
Jedyny problem z KD jest taki że jest zbyt grzeczny. Jeśli Lebron był od początku arogancki itd. itp. to nic dziwnego ze żeby sprzedać Kevina marketing zrobił z Niego tego “fajnego chłopaka z sąsiedztwa, syna jakiego chciała by mieć każda matka, itd”. I o ile widać że król jest nagi, zwłaszcza w końcówkach, o tyle Durant u którego było widać w tym sezonie tę lekkość rzutu, tę pewność że nieważne ile rzucisz, JA rzucę więcej, coś co miał MJ, w końcu zrozumie że On jest najlepszy i udowodni to każdemu, na boisku i po za nim. Wtedy zdobędzie nie jeden pierścień a kilka a My nie będziemy się zastanawiać czy jest w 10 najlepszych.
Poza tym wiecie, kto jest prawdziwym MVP? ;)
Jeśli wygra Miami to Bronek,a jak Spurs to jednak Popovich ;)
Nie, Mama ;)
“Krół jest nagi”? “Zwłaszcza w końcówkach”? Nie żebym szukał zaczepki i dążył do dyskusji, bo nie mam na nią ochoty, ale mamy rok 2014, nie 2011.
Fakt jest 2014 i różnica jest kolosalna. Czasami jednak jak w game 5 z Indy zamiast podawać do Krystyny ludzie chcą żeby ostatni rzut był jego.
To że ludzie chcą nie znaczy że rzut przez trzy pary rąk jest lepszym rozwiązaniem dla drużyny niż otwarta trójka z rogu boiska dla całkiem niezłego strzelca
Spacing stanowi otwarcie przestrzeni dla penetracji, ale też alternatywę dla tejże penetracji w sytuacji, w której zawodnik z piłką zostaje podwojony etc. W tej akcji Hibbert dobrze “zrotował” do Jamesa, więc boiskowe IQ tego drugiego kazało mu poszukać najbardziej sensownego rozwiązania w postaci Bosha w narożniku. Myślę, że LeBron zostawił już daleko w tyle okres, gdy bał się brać odpowiedzialność za wynik. Pzdr.
Wybrał najlepsze rozwiązanie ale jak ktoś pisze „Król jest nagi” „Zwłaszcza w końcówkach” to już nie wiem jak na to odpowiedzieć… Dla niektórych widać ostatni rzut ma być dla LBJ i nieważne czy przez 3 pary rąk czy nie…
Kiedyś ludzie chcieli walk gladiatorów, dziś mówi się na to MMA… Ludzie mogą chcieć, ale niekontestowana trójka z rogu to jest rzut, którego chce każdy coach, a Spoelstra na pewno. Nie jestem w takich sytuacjach zwolennikiem hero mode, bo jeśli chcemy sprowadzać crunch time do rzutów najlepszych zawodników, to czemu wytykamy palcem Brooksa jako kogoś, kto nie ma do zaoferowania nic, poza “wrzuceniem” piłki w ręce Duranta/Westbrooka?
Chandler nie jest kontuzjogenny tylko podatny na kontuzje ;)
Charlotte Hornets