Szaleństwem określano przeszło 600 milionów dolarów za Sacramento Kings, gdy Chris Hansen i Steve Ballmer przesuwając swoje granice próbowali przekonać NBA o gotowości do ogromnych finansowych poświęceń na rzecz przywrócenia koszykówki miastu Seattle. Ta kwota wygląda blado przy 2 miliardach byłego szefa Microsoftu. Gdy toczyła się walka o Kings, Ballmer był przez media przedstawiany jako główny inwestorów w grupie Hansena. Jego nazwisko uwiarygadniało wiele postulatów; kwestia jego majątku była wykorzystywana zarówno do budowania przytłaczającej przewagi nad inwestorami Vivek Ranadive’a, jak i zapewniania odpowiedniego zaplecza w razie dodatkowych płatności.
Ballmer potraktował tamtą porażkę bardzo osobiście. Przewidywano, że postara się wejść w struktury NBA, ze względu na chęć ulokowania swoich pieniędzy w konkretnym organizmie, który zapewnił mu nie tylko biznesową rozrywkę, ale także interesujące doświadczenie. Po wydarzeniach ostatnich dni można odnieść wrażenie, że nie potraktowano go do końca poważnie mówiąc o roli ewentualnego kandydata. Shelly Sterling autoryzowana przez męża uchyliła lekko drzwi swojego gabinetu, natomiast Ballmer wyrwał je z zawiasów rzucając na stół ofertę, na której widok żona banity posiwiała.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Czy na sporcie da sie zarobic?
Sterlingowie zarobią, więc chyba się da :)
Daje like za przytomność.
Ale tak on a daily basis?
Tak, da się, przykład Manchesteru United zanim został kupiony przez glazerów. Od kiedy był notowany na giełdzie przynosił zysk dla akcjonariuszy. Od kiedy umowy tv poszybowały w górę i nie zanosi się żeby były niższe każdy multimiliarder chce mieć swoją nową “zabawkę”.
Ha! Pytanie za stówę. Jeśli pominiemy sytuację “tanio kupić, drogo sprzedać” to chyba nie. Co do klubów notowanych na giełdzie, czyli standard brytyjski, to jest zawsze jak ze spółkami giełdowymi, czyli trochę w tym loterii i powiedziałbym mody. Nie wiem jak można wycenić coś takiego jak klub piłkarski – można wycenić jego nieruchomości, infrastrukturę, ale piłkarzy? Za duże ryzyko kontuzji, wahań formy, zdarzeń losowych moim zdaniem.
otóż nie, można wycenić i wycenia się kluby piłkarskie w UK. Nie ma w tym loterii, umowy z tv, umowy z FA – liga + puchar Anglii + puchar ligi, pieniądze z dnia meczowego, pieniądze z ligi Europy czy Champions League, to wszystko jest jawne, żadna loteria. Przykład, ostatni klub z Premier League zgarnął więcej pieniędzy za zajęte miejsce niż Real Madryt za wygranie ligi mistrzów od UEFA.
@Tomasz
Wiem, że się wycenia kluby, ale chodzi właśnie o to na ile ta wycena dotyczy wartości sportowej a na ile wartości materialnej (grunty, infrastruktura). Umowy sponsorskie, nagrody ok, ale wystarczy kontuzja kluczowego gracza czy jeden chybiony transfer co skutkuje wypadnięciem poza miejsce dające grę w Lidze Mistrzów i już budżet klubu może się mocno zachwiać. W tym kontekście piszę o loterii. Jak na tej podstawie budować wartość spółki? Dlatego taką rolę odgrywa teraz marketing i szukanie pewnego zarobku poza sportem.
Piłkarze mają zawsze ubezpieczenie na wypadek kontuzji, a ich wartość często bardziej wynika z wartości marketingowej.
Real od kilku dobrych lat generuje zyski rzędu kilkudziesięciu milionów Euro rocznie. Da się, tylko trzeba mieć markę i ogarniętych ludzi, którzy tą marką zarządzają.
Malutkie Swansea z Walii zarobiło 15 milionów dolarów z tego co pamiętam.
A czy porozumienie Ballmera ze Sterlingową zawiera gwarancję pozostania klubu w LA? Ktoś coś wie?
Nie ale Ballmer powiedział że wydane 2 mld mają sens tylko jeśli zespół zostanie w LA
Tylko pytanie, czy on chce na tym zarabiać? W oficjalnych oświadczeniach to można wszystko napisać.
Ze niby Warszawa?
Warszawa to póki co jeszcze nie, chyba że by z doktorem Kulczykiem pogadać :) Ale dajmy na to np. takie Seattle? Takie losowe miasto mi na myśl przyszło.
A kto bogatemu zabroni mieć hobby za 2 miliardy dolarów :)
Michale, nie zgodzę się z Tobą że Ballmerowi chodzi również o zarabianie na NBA. Mając tyle pieniędzy co były CEO Microsoftu nie chodzi Ci o zarabianie lecz o elitarność. Tym bardziej jeśli wcześniej chciałeś klub NBA i
Michale, nie zgodzę się z Tobą że Ballmerowi chodzi również o zarabianie na NBA. Mając tyle pieniędzy co były CEO Microsoftu nie chodzi Ci o zarabianie lecz o elitarność. Tym bardziej jeśli wcześniej chciałeś klub NBA i nie udało Ci się go kupić żądza posiadania jest jeszcze większa.
Sterling sądzi, że tak ;-) … (edit) o już wyżej poszło ;-) .
Patrząc np. na mój Arsenal (zarabiają), pytanie powinno brzmieć:
“Czy na sporcie chcąc wygrywać da się zarobić?”
Tu już gorzej o potwierdzenie.
Bukcs kosztowali 550 mln ale o ile mnie pamięć nie myli właściciele muszą dołożyć następne 200 mln na halę. W sumie jest to już koło 750 mln. Staples zawiaduje Anschutz Entertainment Group czyli koszt to tylko lub aż wynajem. Może Stevowi Clippers pomylili się z Lakers ;-).
Ale poważnie, to też zła nowina dla Lakers, na ich wewnętrznym rynku pojawi się bardzo, bardzo silny konkurent. W dobie kryzysu właścicielskiego i ruchów Kobego, rożnie może być i Clippers sprawnie zarządzani mogą zabrać sporo rynku Lakersom i stać się bardzo atrakcyjnym miejscem do grania i oglądania. Jest Ballmer, przypuszczalnie przyjdą sukcesy, jeśli jednocześnie będzie to związane z dalszym marazmem Lakers, to na mecze Clipps przyjdzie Hollywood, wartość klubu niebotycznie wzrośnie (w stosunku do wartości Forbesa).
podobno Knicks zarobili za poprzedni sezon $96 mln, gdzie srednia ligowa to $23 mln, wiec moze w NBA sie da zarobic
tutaj więcej http://www.forbes.com/sites/forbespr/2014/01/22/forbes-releases-16th-annual-nba-team-valuations/
dzięki dobry człowieku
czy na sporcie da się zarobić? hmm wszystko zależy od określenia o jaki sport chodzi i na jakim poziomie:-)
Wg mnie extrakala piłkarska( czyli topowe kluby świata) na papierze przynoszą straty ale nie znam miarodajnego opacowania na “tu i teraz” które by określiło jasno i prosto sytuacje w klubach, wieloletnie kontrakty gwiazd + kontrakty indywidualne + umowy celowe + kreatywna księgowość – nieodgadnie nikt.
Inna sprawa to “I liga światowa” ligi holendrskie, niemieckie – wokół klubu tysiące adeptów w szkółkach i ta “produkcja piłkarzy” w połączeniu z “lokalnym talentem” + co kilka lat pieniądze z LM = uczciwy zysk.
W baskecie podobnie wg mnie działają kluby bałkańskie, niedroga pod kontem kontraktów liga + dużo talentu…
Jedno z czym na pewno nie mogę się zgodzić to stawianie Ballmera w roli nie wiadomo jakiego magika biznesu… Jak go wywalali z MS to nagłówki branżowych pism/portali były w stylu “10 największych błędów Ballmera” etc.
Żeby nie było – życzę jemu i LAC jak najlepiej.