Ah the pressure of playing in New York City…
Carmelo Anthony wiedział, co mówi. To miasto, które nigdy nie śpi, miasto, które nie wybacza. To betonowa dżungla, gdzie tworzy się sny. Mówili, że jeśli dasz radę tu odnieść sukces, zrobisz to wszędzie. Nowy Jork to jedyne miasto na świecie, gdzie koszykarz nie musi grać w NBA, by zostać legendą.
Pete Axthelm, w mojej ulubionej sportowej książce, nazwał koszykówkę miejską grą. Pisząc miasto, miał na myśli Nowy Jork. To tutaj urodził się Michael Jordan, to na tych ulicach dorastali Kareem Abdul-Jabbar, Julius Erving, to tutaj swoje talenty marnowali Earl Manigault i Joe Hammond, to tu wyrastały całe generacje koszykarzy, które latami bezpośrednio wpływały na to jak zmieniała się koszykówka.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Jakoś go nigdy nie lubiłem, teraz przynajmniej wiem za co ;)
Miałem to pisać! Dobra robota Przemo.
Bardzo dobry tekst, ale wydaje mi się, że sprawa z “molestowaniem koleżanki” została trochę pominięta, a w rzeczywistości miała większe konsekwencje dla jego kariery.
Lance mial calkiem niezly sezon regularny, nawet w PO pokazywal się z dobrej strony. Ale ten slaby trashtalk, kozaczenie po raptem paru dobrych akcjach i flopy sprawiaja, ze ciężko mi obdarzyć go sympatia. Zdecydowanie duży talent, ale chlopak musi nauczyć się pokory – moze sobie byc swirem, bo nadaje lidze trochę koloru, ale “put your money where Your mouth is” Lance.
Przemku – bardzo dobry art. Kolejny ;)
Super artykuł, bardzo ciekawy bo sama historia tego gościa jest kolorowa. Mam nadzieję, że nie przerodzi się on w coś na wzór Rona Artesta – skreśl – Metta World Peaca, czy Denisa Rodmana. Ale widać już teraz, że im więcej fleszy wokół niego tym bardziej wychodzi z niego jego prawdziwa natura i nawyki.
Czyli nie zostanie póki co ostatnim obwodowym graczem będącym DPOTY i jednym najlepszych obrońców w historii, ani też nie trafi do Hall of Fame… to faktycznie straszna perspektywa i lepiej żeby tak nie skończył.
Wszyscy dobrze wiemy, że chodziło o przerodzenie się w “świra” i odwalanie różnych dziwnych akcji. No, ale trzeba zawsze coś komuś wytknąć…
https://www.youtube.com/watch?v=RkjovQNJkMI
Ktoś już na blogu porównał go do JR Smitha, po dzisiejszym dmuchaniu w Lebrona całkowicie się z nim zgadzam. Oby jak najszybciej pozbył się tych nawyków, bo sprawia wrażenie wszechstronnego zawodnika. Najlepiej chyba dla niego, żeby poszedł do jakiegoś słabego zespołu, gdzie poczuje się jak gwiazda, oczywiście jeżeli dalej będzie grał tak jak na początku tego sezonu.