Między Rondem a Palmą (87): Mainstreamowe radio

15

To już: zNYK

W dzisiejszej „Ale Plamie”.

Trochę o nocy (mecz nr 1 Indiana-Miami). O tym, że Indianie żyją, wyszli z rezerwatu i plaże na Florydzie są znowu w niebezpieczeństwie. Natalia Bosh nadal robi pranie.

Zastanawiamy się, czy Frank Vogel wkręcił cały świat robiąc reklamę o mydle (współczesny Zabłocki). To nawet nie jest śmieszne. Jego gra aktorska przypomina Pawła Delonga.

Zaczynamy kręcić powieść epistolarną pt. „Love Story” (Love-Story). U nas akcja będzie snuła się leniwiej niż w Klanie, dlatego zaczynamy od zadawania sobie pytań po ty by samemu na nie odpowiedzieć. Formuła jest dziwna, ale staramy się. Wzięliśmy na warsztat LAL (choć nikt nie chce być Kupczakiem – pewnie przez to nazwisko) i przy Rondzie de Gaulla zawadziliśmy zderzakiem o GSW. Będziemy żenić Kevina wiele razy tego lata tak by nie pozostał sam w domu.

Dajemy propsy konkurencji i ustalamy, że Scott Brooks ma do siebie maratoński dystans.

DOWNLOAD

Między Rondem a Palmą (19-05-14, odc. 87) by Między Rondem A Palmą on Mixcloud

15 KOMENTARZE

    • Kobe nikogo nie wychował i nie wychowa. Gasol czy Artest to nie były żółtodzioby które Mamba uczynił lepszymi. Z prostego powodu, jest zbyt egocentryczny, zbyt przekonany o swojej “wielkości”. Gdyby miał cechy “wychowawcze” czy nauczycielskie to Howard jadłby mu z ręki.

      0
      • Ale Howard też nie przychodził jako żółtodziób więc nie było już kogo wychowywać. Poza tym pół roku po przyjściu chciał być liderem drużyny i zażądał nie przedłużania kontraktu z Kobem.
        Może i Kobe nie wychowywał ale i Gasol i Artest i nawet taki Barnes przychodzili dla niego. A nie przeciw niemu.
        Nie chcę wywoływać niepotrzebnej dyskusji ale czy uważasz, że King James (aka the chosen one) nie jest przekonany o swojej wielkości? To chyba nic złego u wybitnych graczy.

        0
        • Zgadzam się. Pisząc “wychował”, miałem na myśli wpływ na zmianę, jaka zaszła w Gasolu (poszedł krok wyżej, stał się trochę twardszy i summa summarum pozwoliło mu to zdobyć dwa mistrzostwa, w których był kluczowym elementem, bo uwierzył, że może takim być u boku Kobego). Artest z kolei spokorniał, został uładzony i słuchał się Kobego jak wierny pies, często podkreślał jego “wielkość” i wpływ. Nie mówię, że Kobe jest idealnym typem nauczyciela-mentora, ale uważam, że te wszystkie głosy mówiące jaki to egocentryk, który niszczy chemię i nikt z nim nie chce grać to zwyczajne brednie. Ostatecznie która z konkurencyjnych drużyn zaoferowałaby Love’owi lepszego mentora niż 5-krotny mistrz NBA i chodząca legenda?

          0
  1. Mam nadzieję że Lakers wyczekają i podpiszą Love’a jako free agenta. Ten zawodnik potrzebuje shot blockera a tych wartościowych jest baardzo mało. Sota może pluć sobie w twarz że Diengiem grali tak mało…
    Jakoś nie widzę innych FA których Lakers mogą insta podpisać aby przekonać Love’a. Za to w drafcie…

    0