Godzina 2:20 z piątku na sobotę; przedmieścia, słychać krople deszczu odbijające się od dachówek pobliskich domów. Delikwent otwiera kaprawe oczy sięgając wyraźnie niedokrwioną ręką po telefon, który miał obudzić go dwadzieścia minut wcześniej. Był szczerze zły, stracił sześć minut pierwszej kwarty. Na ogół jest zły w takich momentach, ale nie z powodu czasu, który przeminął – robi to nieustanie – lecz z powodu braku samozaparcia po krótkim bardzo intensywnym 2-godzinnym śnie. Pecet – league-pass; długopis – kartka; twitter – box-score. Trzy kluczowe kombinacje, po których wykonaniu może bez nerwowości skupić oczy na clue całego procesu. Czasami to wstęp do naprawdę przyjemnie spędzonego czasu z koszykówką jako główną atrakcją. Atrakcją na poziomie szóstego meczu Blazers z Rockets i historycznym buzzer-beaterem.
Są jednak dni, bardzo rzadkie z uwagi na konkurencyjność NBA, ale są jednak dni takie jak ten, gdy twój cel, co brzmi w tym wypadku bardzo poważnie, okazuje się trzecim meczem pomiędzy dwoma ekipami wschodniej konferencji.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Bardzo fajny art + świetne intro