Po zapewnieniu sobie awansu do drugiej rundy w świetnym meczu numer siedem, Doc Rivers chwalił swojego rywala Marka Jacksona, mówiąc, że jest wspaniałym trenerem. Później obaj jeszcze rozmawiali na korytarzach Staples Center, ale to nie znaczy, że oba kluby po zakończonej rywalizacji zakopały topór wojenny. Nic z tych rzeczy. Od dawna wiemy, że Clippers i Warriors się nie lubią. Możliwe, że trenerzy wcale nie ucięli sobie miłej pogawędki, tylko wyjaśniali zdarzenie, do którego doszło po meczu.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Szkoda GSW… Byli o Boguta od awansu.
Fat Baby Davis oczywiście musiał też tam być. Mam nadzieję, że gość wypadnie z ligi. Jest żałosny.