(Sorry za Warnerowski tytuł)
Na prośbę ligi, LeBron James zaraz po pierwszym meczu w swojej czarnej karbonowej masce musiał z niej zrezygnować w kolejnych spotkaniach drużyny. Wcześniej podobne historie spotkały m.in. Kyriego Irvinga i Kobego Bryanta, którzy również z bliżej niewyjaśnionych przyczyn dostali z biura ligi informację, iż nie mogą grać w czarnych maskach, bo taka jest wola góry.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Zaloguj się jeśli masz już abonament
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
W połączeniu z opaską i gęstą brodą ta maska zakrywała praktycznie całą twarz i pewnie to główny powód reakcji władz ligi. Nie dziwie się też Lebronowi, że sobie taką wybrał. Moim zdanie wyglądał w niej trochę przerażająco, a nie śmiesznie jak to jest w większości przypadków graczy zmuszonych do zakładania masek.
Kobe i Irving nie mieli (wciąż nie mają) brody, ani nie nosili opasek – też im cofnięto czarne maski. Tak czy siak, powód nie może być banalny. Brak argumentacji ligi to jedno, ale bardziej zastanawiająca jest uległość Lebrona wobec “tylko” prośby.
Dla mnie to logiczny powód, że nie wolno zasłaniać twarzy. W wielu sportach tak jest. Tak samo jak nie byłoby dopuszczone granie w okularach przeciwsłonecznych (albo gdyby Amare zrobił sobie przyciemniane). Tyle, że jest to w przepisach to nie ma kłopotu. Trzeba dorzucić przepis, że maski również muszą być przezroczyste po kłopocie i problem z głowy ;) Nie ma co się dyskusji tutaj doszukiwać.
Kobe, Kyrie i LeBron musieli wycofać. Tyler Zeller i Trisan Thompson tam sobie w czarnych maskach grali i nikt uwagi nie zwrócił ;)
(A LeBron wyglądał w niej kozacko)