Kiedy Marcus Smart 8 lutego popchnął niesfornego Jeffa Orra na arenie Texas Tech, świat zamarł. Komisja NCAA nie miała żadnego przepisu w swoim regulaminie, który potem powstał, a skauci zaczęli się zastanawiać nad temperamentem solidnego chłopaka z Flower Mound.
Marcus Smart wtedy przegrał, został zawieszony na trzy mecze, a jego ekipa pogrążona w czeluściach porażek padała ofiarą aż siedem razy z rzędy, w tym trzy razy bez swojego lidera, Leonidasa. Jeżeli ktoś chciałbym nakręcić „afro-amerykańską” wersję „300-tu”, to Marcus Smart mógłby być Królem Leonidasem. Jego charakter okraszony skruchą trzymał go w ryzach podczas tych trzech spotkań, kiedy naprawdę mógł pomóc, a Cowboys byli naprawdę blisko.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Seba po Twoich wpisach, aż chce się od razu oglądać NCAA – pozytywnie nakrecasz. Dzięki.
Tak się zastanawiam, nie mógłbyś Sebastianie wprowadzić taką stałą kolumnę na Szóstego, w której opisywałbyś historię wielkich zawodników z parkietów akademickich, którzy nigdy nie rozbłysnęli na parkietach zawodowych? Nie takich jak J.J.Redick, bo on jednak jest solidnym role-playerem w NBA, ale takich, którzy zaliczyli maksymalnie epizody w lidze?
A żeby nie było całkiem nie na temat to Marcusem Smartem najbardziej jaram się z całego draftu!
Pawle – pomysł całkiem klawy, bo taki old-school przydałby się tutaj, a graczy tego pokroju jest do groma. Pomyślę, obgadam z kierownikami :) Salut!
Miało być “od groma”. Dobra Boziu…
Smart – mój ulubiony gracz obecnie w NCAA. Nie dość, że utalentowany i skromny zawodnik, to jeszcze gra dla swojej rodzicielki. Lubię takie historie. Dzięki Seba za artykuły poświęcone temu zawodnikowi ;)