Marcus Smart wrócił z tarczą – to dobrze!

5
fot. The Associated Press
fot. The Associated Press

Kiedy Marcus Smart 8 lutego popchnął niesfornego Jeffa Orra na arenie Texas Tech, świat zamarł. Komisja NCAA nie miała żadnego przepisu w swoim regulaminie, który potem powstał, a skauci zaczęli się zastanawiać nad temperamentem solidnego chłopaka z Flower Mound.

Marcus Smart wtedy przegrał, został zawieszony na trzy mecze, a jego ekipa pogrążona w czeluściach porażek padała ofiarą aż siedem razy z rzędy, w tym trzy razy bez swojego lidera, Leonidasa. Jeżeli ktoś chciałbym nakręcić „afro-amerykańską” wersję „300-tu”, to Marcus Smart mógłby być Królem Leonidasem. Jego charakter okraszony skruchą trzymał go w ryzach podczas tych trzech spotkań, kiedy naprawdę mógł pomóc, a Cowboys byli naprawdę blisko.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułAirball spod kosza: najłatwiej zarobione pieniądze
Następny artykuł50 dni do końca sezonu regularnego: New York i Minnesota już praktycznie poza playoffami

5 KOMENTARZE

  1. Tak się zastanawiam, nie mógłbyś Sebastianie wprowadzić taką stałą kolumnę na Szóstego, w której opisywałbyś historię wielkich zawodników z parkietów akademickich, którzy nigdy nie rozbłysnęli na parkietach zawodowych? Nie takich jak J.J.Redick, bo on jednak jest solidnym role-playerem w NBA, ale takich, którzy zaliczyli maksymalnie epizody w lidze?

    A żeby nie było całkiem nie na temat to Marcusem Smartem najbardziej jaram się z całego draftu!

    0