Utah Jazz uhonorowali Jerry’ego Sloana

4
fot. NBA League Pass

Za kilka dni miną dokładnie trzy lata od ostatniego meczu Utah Jazz z Jerry’m Sloanem na ławce. W czasie wakacji właściciel Jazz Larry Miller wspominał tamten moment, gdy trener pokłócił się z Deronem Williamsem, po czym doszedł do wniosku, że się wypalił i zrezygnował z dalszego prowadzenia drużyny. Jego odejście było ogromny zaskoczeniem, ale też końcem pewnej znaczącej ery w historii NBA. Sloan spędził w Salt Lake City aż 23 lata i właściwie był twarzą tej drużyny. Przede wszystkim prowadził duet Malone-Stockton i razem z nimi dwa razy awansował do wielkiego Finału, ale później też przeszedł przez okres przebudowy i po kilku słabszych latach wrócił do playoffs. To było coś naprawdę wyjątkowego. Takie zaufanie właściciela i oddanie Sloana dla drużyny. Teraz jedynie mamy to jeszcze w San Antonio, ale poza tym trudno znaleźć równie silną więź trenera z zespołom. Po ostatnim sezonie prawie połowa drużyn wymieniła head coacha, tymczasem Doc Rivers, któremu jeszcze kilka lat temu przewidywano, że stanie się ‘bostońskim Sloanem’, nie chciał bawić się w przebudowę i wolał opuścić Celtics, żeby z inną drużyną walczyć o tytuł.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE

  1. hm … smutne czasy .. uhonorowują TAKIEGO coacha i cisza w komentarzach. Jerry jest jednym z najlepszych trenerów ever. Mimo zmiany czasów, podejścia (świetny art Michała Kajzerka https://szostygracz.pl/2014/01/31/dobrze-ze-john-wooden-tego-nie-widzi/
    jestem totalnie zaskoczony i zniesmaczony, że nikt, nikt nie chce dać szansy Jerremu Sloanowi. Tak naprawdę pierwszej szansy. Nawet mimo jego niezbyt wielkich chęci powrotu (do ogórków, przy wyzwaniu nie sądzę aby się wahał). Rozumiem zmianę podejścia, ale niech nikt mi nie mówi, że nomen omen jeden z moich ulubionych graczy Kevin McHale jest choćby troszkę porównywalnym trenerem co Sloan. Nie wspomnę o “sukcesach” Jasona Kidda czy Mike’a Browna. Ba, weźmy nawet takiego Mr Brooksa. Ja nie mam najmniejszych wątpliwości, że od zaraz każdy z tych teamów, nawet OKC byłby lepszym teamem pod wodzą Sloana niż jest obecnie.

    0