Rudy Gay rzucił 41 punktów, kontynuując swoją zaskakująco skuteczną grę w Kings

11
fot. Hector Amezcua / Newspix.pl
fot. Hector Amezcua / Newspix.pl

Transfer Rudy’ego Gay’a zdecydowanie był świetnym posunięciem dla Toronto Raptors, którzy są obecnie czwartą najlepszą drużyną Wschodu. Ale wygląda na to, że nie tylko oni na tym zyskali. Również Sacramento Kings zaczęli częściej wygrywać, a przede wszystkim Gay po przeprowadzce wygląda o wiele lepiej.

Na pewno słysząc w ostatnim czasie mnóstwo o tym jak to Raptors zyskali po jego odejściu, Gay jeszcze bardziej jest zmotywowany, żeby udowodnić wszystkim, że mylą się w jego ocenie. Taki sam cel postawili sobie Kings. Chcą pokazać, że wiedzieli co robią decydując się na taki ruch i wiedzą jak najlepiej wykorzystać Gay’a. Póki co udaje im się całkiem nieźle. Rudy po trafieniu tylko 38.8% rzutów na początku sezonu w Toronto, w stolicy Kalifornii ma skuteczność 52.5% i wczoraj wyrównał swój rekord kariery zdobywając 41 punktów przeciwko Pelicans. Natomiast Kings od czasu transferu wygrali 9 z 20 spotkań, podczas gdy wcześniej zanotowali bilans 6-14.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułDanilo Gallinari wróci dopiero w przyszłym sezonie
Następny artykułFlesz: 46 punktów i seria daggerów Kevina Duranta, cegły Rajona Rondo, Brooklyn już 8-1 w 2014

11 KOMENTARZE

  1. Adam, nie będę dyskutował z analizą gry Gaya w Kings, bo jest bardzo dobra. Uczepię się tylko jednego szczegółu i porównania, które wykorzystałeś:
    Kings bez Gaya: 6/14 = 0,42
    Kings z Gayem: 9/20 = 0,45
    Ok, różnica jest, ale na tyle minimalna, że nie ma co w ten sposób tego okazywać :)

    0
  2. Moim zdaniem duży wpływ na grę Gaya może mieć także sztab trenerski coacha Malone’a i analityczne podejście do wartości posiadań i rzutów za 3 w stosunku do dalekich dwójek. Bo to że Malone jest lepszym coachem niż Dwayne Casey chyba nie ulaega wątpliwości.

    Także to, że DMC jest większym zagrożeniem w ofensywie niż cały frontcourt Raps i na nim skupia się duża uwaga defensyw przeciwników zostawiając sporo miejsca takiemu wolnemu elektronowi jak Gay.

    0