San Antonio Spurs przegrali w tym sezonie raptem 9 spotkań i mają najlepszy bilans w Konferencji Zachodniej (drugi w całej lidze). Mają trzecią efektywność ofensywną i czwartą defensywną w lidze (żaden inny zespół nie jest w top 5 w obu tych kategoriach). Teoretycznie wygląda na to, że grają kolejny świetny sezon i na wiosnę powinni być jednym z głównych faworytów do tytułu. Jest jednak jedna statystyka, która coraz częściej zaprząta myśli Gregga Popovicha, graczy Spurs i przede wszystkim kibiców w San Antonio.
3-8.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Ja mam wrażenie, że to bardziej gierki Popa i nieodkrywanie kart.
SAS sa zjawiskiem w NBA to nie ulega wątpliwości, jednak ja w finale wolabym na zachodzie zobaczyć kogoś innego.
A ja jeśliby znów w Finale mieli zameldować się Heat to chciałbym na przeciwko zobaczyć właśnie Spurs.To jest jedyna drużyna która może zagrozić Miami.Oklahoma jeśli trafi na Heat to znów się obsra na miętowo i Durant będzie musiał wrócić do hero ball.Reszta jak Houston, Clippers czy Portland albo nie ma tożsamości, wzrostu, gry w post albo doświadczenia i ławki.Mark my words – jeśli Heat pokonają Indianę i przyjdzie im grać z którymś z tych zespołów to jeszcze przed finałową serią możecie założyć im pierścienie na palce.
Czy San Antonio może grać lepiej? Może :) Czy czołówka zachodu może grać bardziej atletycznie? Nie bardzo. Moim zdaniem to gierki Popa, coś jak słabość “dziadków” z Bostonu kilka sezonów temu. Tam się sprawdziło i tutaj się sprawdzi :)
Co za paradoks, od dobrych kilku lat co roku można było usłyszeć, że “w tym sezonie to spurs nic nie zagrają, są za starzy”, a teraz raczej słychać, że to “gierki Popa”. A co jeśli faktycznie przyszedł czas kiedy w żaden sposób nie da się przeskoczyć bariery utraty atletyzmu i fizyczności w potencjalnej serii z Houston czy Thunder?
W zeszłym sezonie, w drodze do finałów pokonali połamanych Lakers, niedoświadczonych Warriors i Grizzlies, w serii z którymi wystarczyło obstawić trumnę i dać rzucać Prince’owi i Allenowi. Nie umniejszając w żaden sposób ich zasług w zeszłym sezonie seria ze zdrowymi Thunder mogłaby się skończyć tak samo jak rok wcześniej.
Zresztą nawet w serii z Warriors nie brakowało wiele, żeby z San Antonio wyjechali 0:2. Fakt że potem Pop rozstrzygnął serię na ławce, ale w tym sezonie jest jeszcze Iguodala, który niewątpliwie jest trudniejszym match-upem niż Jarret Jack.
Podsumowując ten przydługi wywód – faktycznie problem Spurs w meczach z drużynami takimi jak Thunder, Rockets i Trail Blazers istnieje i nawet klasa Popa i wolniejsze tempo gry w playoffs może nie być czynnikiem przeważającym, chociaż i tak liczę na 5 pierścień Duncana po tym sezonie :)
SAS to najlepsza drużyna, w sensie kolektywu i wykorzystywania w najlepszy sposób umiejętności poszczególnych graczy. Dodatkowo jest to świetnie zarządzana organizacja – m.in. brak przepłaconych kontraktów, brak bustów z draftu itp. Jednak tu pojawia się pewien problem. Kim oni mają trade’ować? Po za BIG3 + Leonard nie ma tam żadnego (może Bellineli ale on jest niezbędny) wartościowego zawodnika, za którego można dostać coś ciekawego/potrzebnego. Greene i jego trójki z finału to fluke, nie jakiś wielki jak np Mayo z zeszłego sezonu, ale jednak fluke. W związku z czym myślę, że jego wartość może być rozczarowująca. Rzeczywiście wydaję się, że sam Khawi to za mało atletycznych graczy jak na kontendera w tej NBA. Cały czas pewnie będę trzymał za nich kciuki ale p-o są długie i mogę być zbyt ciężkie fizycznie dla SAS.
Pytanie też czy poprzedni sezon w wykonaniu Spurs to była reguła czy anomalia? Z tego co pamiętam to wcześniejsze sezony nie były tak wesołe dla ostróg i play offy mocno obnażały ich braki, mimo za każdym razem świetnego bilansu po sezonie regularnym. Są duże szanse, że OKC z Westbrookiem pokonałaby ich również w zeszłym sezonie, choć to oczywiście tylko gdybanie.