Game-winner Geralda Greena w kolejnej porażce Wolves na finiszu. W Minny robi się nerwowo

4
fot. NBA League Pass

Wolves bardzo się starają, żeby utrzymać się na pierwszym miejscu w kategorii najbardziej anty-clutch drużyny sezonu. Właściwie są bezkonkurencyjni, ale nie zamierzają osiąść na laurach i jeszcze bardziej podkręcają swój imponujący wynik. Mają już bilans 0-10 w meczach zakończonych różnicą nie większą niż 4 punkty.

Wczoraj na samym finiszu oddali zwycięstwo Suns, mimo że byli na prowadzeniu przez całą czwartą kwartę i jeszcze na niespełna dwie minuty przed końcem mieli 6 punktów przewagi. Goście z Phoenix zakończyli mecz serią 7-0. Wolves w tym czasie popełnili dwie straty i spudłowali dwa rzuty.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE

  1. To jest właśnie ta subtelna różnica pomiędzy Wolves a Portland. Portland w końcówkach wygrywają, co dodaje im pewności siebie i mają bilans 27-9, a Wilczki w końcówkach dają ciała i balansują ok 500%, a co gorsza, z każdą taką porażką tracą pewność i zaczyna się panika i nerwy. Smutne to, bo kibicuję Minnesocie i na pewno mają potencjał nie mniejszy niż Portland, ale suma potencjału nie równa się wynik.

    0