Mówiąc w tym sezonie clutch player prawdopodobnie masz na myśli Damiana Lillarda. Obecnie to właśnie on jest najskuteczniejszy w tych decydujących rzutach, kiedy ważą się losy spotkania. Ostatnio przekonali się o tym między innymi w Detroit i Cleveland, kiedy trafiał tam game-winner tuż przed końcową syreną. Wczoraj przyjechał do Nowego Orleanu, a Pelicans bardzo dobrze wiedzą o tym jak potrafi być niebezpieczny na samym finiszu. To właśnie przeciwko nim ponad rok temu rozgrywający Blazers trafił swojego pierwszego game-winnera w NBA. I tym razem znowu był clutch, doprowadzając do remisu na 10.9 sekund przed końcem, kiedy szybko przeszedł do ataku i zdecydował się na bardzo daleką trójkę, która oczywiście wpadała.
Jednak to nie Lillard był bohaterem tego spotkania. Tym razem ostatnie słowo należało do Pelicans. Po tym celnym rzucie Blazers nie wzięli przerwy (słusznie?), piłkę dostał Tyreke Evans i rozegrał decydującą akcję:
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
,,W tym momencie mamy 15 zawodników, którzy oddali co najmniej 6 rzutów na 30 sekund przed końcem meczu lub dogrywki przy +/- 3″
na jakiej stronce mozna znalezc takie staty?
“Po tym celnym rzucie Blazers nie wzięli przerwy (słusznie?)” Z tego zdania wynika że to Blazers nie wzieli przerwy na żądanie
Lillard za szybko sie podpalil z tym rzutem i przede wszystkim bylo za daleko do kosza. Mecz byl do wygrania dla PTB
Lillard jaki optymistyczny rzut za trzy :O