W Milwaukee nie chcą tankować, a szkoda, bo mają do tego dobre warunki

3
fot. Chris Szagola / Newspix.pl

Kiedy w czasie wakacji Jazz pozwolili odejść Alowi Jeffersonowi i Paulowi Millsapowi, po czym dokonali wielkiej wymiany z Warriors pozyskując kończące się kontrakty Richarda Jeffersona i Andrisa Biedrinsa wraz z pickam, było wiadomo co się święci. Nikt nie miał wątpliwości jaki jest plan na najbliższy sezon w Salt Lake City. Chcą tankować, zdobyć wysoki numer w drafcie i ściągnąć do siebie mormona Jabari’ego Parkera, dla którego Utah będzie idealnym miejscem.

Jako jedyni z grupy tankującej od początku realizują swoje założenia i są w tym bardzo skuteczni. Wygrali tylko 2 z 16 meczów i znajdują się na samym dnie ligi. Taki start pozwolił im wyjść na zdecydowaną pozycję lidera w wyścigu o największą liczbę piłeczek, zostawiając daleko za plecami Sixers i Suns, którzy zaskoczyli wszystkich zwlekając z rozpoczęciem tankowania. Natomiast innym zaskoczeniem może być fakt, że w tym momencie największym zagrożeniem dla Jazz jest ekipa z Milwaukee.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułNowojorskie impresje 707… czyli w poszukiwaniu PORfiru…
Następny artykuł7-na-3: Nowy kontrakt Kobe’go Bryanta

3 KOMENTARZE

    • To nie team, to Bucks.
      W tej chwili nie ma tam nic ekscytującego, a nawet kiedy Kobe prosił o transfer na Plutona, to był święcie przekonany, że hala Bucks leży gdzieś dalej.
      I taki mają problem… O.J. Mayo jest ich gwiazdą i to dla nich sufit.
      Kiedyś grał tam Desmond Mason, lubiłem go…

      0