5-na-5: Typujemy kto zdobędzie mistrzostwo NBA

28

1. Która drużyna wygra sezon regularny 2013/14?

DaveKnot: Miami Heat. LeBron jest lepszy, Heat są mocniejsi i dlatego to Miami zapewni sobie przewagę własnego parkietu w finałach. Dominacja będzie kontynuowana jeszcze co najmniej do końca sezonu. Potem będziemy obgryzać paznokcie czekając na decyzję Bosha…Póki co jednak, stawiam na mniej niż 20 porażek Heat.

Przemek Kujawiński: Indiana Pacers. Myślę, że to trochę odważny typ, ale Pacers zachowali wszystkich najważniejszych zawodników i wzmocnili ławkę rezerwowych. Do tego, nie tylko będą niesieni pewnością siebie, którą zdobyli w ostatnich playoffach, ale są wciąż młodzi w doświadczenia – a to w sezonie regularnym oznacza często “głodni”. Myślę, że Paul George i reszta są na etapie, na którym wcześniej byli Bulls i Thunder – po prostu chcą wygrywać, a to oznacza, że nie będą odpuszczali nawet w mniej ważnych meczach. Do tego, przewaga własnego parkietu na Wschodzie może być kluczowa dla wyłonienia finalisty NBA, a więc jest się o co bić.

Maciej Kwiatkowski: Houston Rockets. Dwight jest zdrowy, James Harden jest Top10 graczem ligi i mogą jeszcze wzmocnić skład, w odpowiedni sposób wymieniając Omera Asika. Wyglądali dominująco w preseason przeciwko topowym drużynom NBA (Indiana, San Antonio, Memphis). Gdyby grali w Los Angeles, mówilibyśmy o nich przez cały październik.

Damian Solnica:  Houston Rockets. Jeden z założycieli Szóstego Gracza na Twitterze napisał, że w preseason Rockets wyglądali jakby mieli wygrać 82 mecze w sezonie regularnym (wtrącenie edytora: oczywiście, żartował). Choć wątpie jeszcze w to czy stać ich na wygranie całej ligi, to w sezonie zasadniczym powinni być w ścisłej czołówce. Rockets wydają mi się też najbardziej napaloną na zwycięstwa w regular season drużyną w lidze. Od początku będą chcieli udowodnić na jak wiele ich stać.

Adam Szczepański: Indiana Pacers. Właściwie mając zerowe wsparcie z ławki byli o krok od awansu do Finału, a teraz nie tylko mają silną grupę rezerwowych, ale też i ich młode gwiazdy powinny być jeszcze lepsze. Kolejne problemy zdrowotne Danny’ego Grangera niepokoją, ale potencjał Pacers jest tak duży, że nawet bez niego mogą być jedynką na Wschodzie. A jeśli w końcu uda mu się wrócić do zdrowia (albo go wytransferują za kogoś zdrowszego), Pacers będą mieć bardzo duże szanse na pierwsze miejsce w całej lidze.

2. Który zawodnik zostanie MVP sezonu regularnego 2013/14?

DaveKnot: LeBron James. LeBron ponownie nie będzie miał sobie równych. Chyba, że Durant skończy ze średnią 32ppg a Thunder wygrają zachód. Albo Howard potwierdzi dominację pod koszami i to Rakiety będą miały najlepszy bilans. Nie wierzę ani w to pierwsze, ani w to drugie.

Kujawiński: Chris Paul. To może być wreszcie ten sezon, albo po prostu moje życzeniowe myślenie. Właściwie wszystko, co musi się stać, aby Chris Paul zdobył nagrodę MVP sezonu regularnego, to sezon na 58-60 zwycięstw Clippers i wygrana Konferencji Zachodnia. Nie biorę pod uwagę możliwości, żeby w przypadku takiego scenariusza ktoś inny niż CP3 był pierwszoplanową postacią drużyny.

Kwiatkowski: Derrick Rose. To kandydatura, która już przy wyjściu z bloków jest prawdopodobnie zagrożeniem nr 1 dla Jamesa. Podejrzewam, że jeśli Bulls zaliczą lepszy bilans niż Heat – a mogą to zrobić – Rose zgarnie tę nagrodę, bo trudno będzie wybrać jednego gracza z Houston i Indiany. Kevin Durant jest dobrą alternatywą i James oczywiście, ale dziennikarze mogą szukać w tym roku kogoś innego.

Solnica: Kevin Durant. Im dłużej pauzował będzie Russell Westbrook, tym szanse na MVP dla Duranta będą większe. Kolejny tytuł dla LeBrona Jamesa byłby nudny.

Szczepański: Kevin Durant. W poprzednim sezonie był najbliżej LeBrona w walce o MVP i teraz może wreszcie nadejść ten moment, kiedy go wyprzedzi. Obstawiam, że będzie miał imponujący początek sezonu, kiedy samodzielnie będzie prowadził Thunder i to już ustawi go na dobrej pozycji startowej w wyścigu po MVP.

3. Kto otrzyma nagrodę dla Most Improved Player?

DaveKnot: Larry Sanders. Trzymam zawiniętego małego palca lewej stopy LeBrona za Sandersa. Wiem, że ciężko będzie wznieść się na jeszcze wyższy poziom niż rok temu, ale z drugiej strony wierzę, że nowy kontrakt, nowy trener i przebudowany skład pozwolą mu na poprawienie swojej gry w ataku i na jeszcze większą dominację pod koszami w obronie.

Kujawiński: Anthony Davis. Dwóch z trzech ostatnich zwycięzców nagrody MIP, to gracze, którzy przeskoczyli z poziomu “bardzo dobry zawodnik” na “gwiazda” (Kevin Love, Paul George). Myślę, że podobny scenariusz czeka Anthony’ego Davisa, który w preseason wyglądał imponująco i podobnie, jak w zeszłym roku George, powinien podbić serca głosujących przebijając się do absolutnej elity wśród graczy na swojej pozycji. Drugim kandydatem do tej nagrody w moich oczach jest Andre Drummond.

Kwiatkowski: Kawhi Leonard. Ta kandydatura nabrała rozpędu już w Finałach NBA. Leonard jest coraz lepszy, Tony Parker może opuścić trochę meczów w tym sezonie, więc będzie miał okazję sprawdzić się w większej roli. Poza tym to niski pick draftu (#15), co działa na jego korzyść w tej kategorii.

Solnica: Eric Bledsoe. Choć Derrick Favors będzie blisko. Po przejściu do Suns Bledsoe – ku naszej radości – może liczyć na grubo ponad 30 minut w meczu, a to sprawi, że średnie na poziomie 15-5-5-2-1 powinny być dla niego osiągalne. W całej historii NBA był tylko jeden zawodnik, który potrafił to zrobić – Michael Jordan, dwa razy.

Szczepański: Kawhi Leonard. To będzie historia trochę podobna do Paula George’a z zeszłego sezonu. Leonard też jest teraz w swoim trzecim roku w NBA i jego drużyna będzie potrzebowała go w większej roli. A po tym co pokazał w Finałach, jestem przekonany, że podoła temu zadaniu i stanie się gwiazdą Spurs.

4. Który gracz na pewno zadebiutuje w Meczu Gwiazd?

DaveKnot: Damian Lillard. Jeśli tylko poprawi swoje statystyki (biorę to za pewnik) i Portland będzie dalej z szansami na playoffy do czasu Meczu Gwiazd, debiut nie ominie Damiana Lillarda. Przy 35-letnim Bryancie, Westbrooku, który nie wiadomo jak się będzie spisywał po kontuzji, w gronie największych faworytów będą na pewno Curry i Parker. Dlatego Damian musi eksplodować i po cichu liczę, że to będzie jego sezon. Nie tylko na to, żeby wprowadzić Blazers do playoffów, ale i na to, żeby zwrócić na siebie uwagę trenerów decydujących za wybór rezerw.

Kujawiński: Stephen Curry. Pominięcie Curry’ego w nominacja w zeszłym sezonie wygląda w tej chwili jeszcze gorzej niż tuż po fakcie. Steph jest obecnie ulubieńcem kibiców i nie zdziwi mnie nawet to, jeśli wyrzuci z pierwszej piątki Chrisa Paula lub Kobego Bryanta. Nawet jeśli tak się nie stanie, to trenerzy nie będą mieli odwagi, by pominąć go tym razem.

Kwiatkowski: Stephen Curry. To on jeszcze nie grał w Meczu Gwiazd?

Solnica: Anthony Davis. Już w meczach przedsezonowych pokazał na co go stać. W sezonie powinien to tylko potwierdzać, a to będzie oznaczało, że ciężko będzie pominąć go w nominacjach do lutowego All Star Game. Pewnie nie starting five, ale wśród rezerwowych znajdzie się na pewno.

Szczepański: Stephen Curry. Już w zeszłym sezonie zasługiwał na miejsce w All-Star Game, a teraz już nikt nie odważy się go pominąć. Lider najbardziej ekscytującej drużyny ligi po prostu musi znaleźć się w tym Meczu. O ile tylko będzie zdrowy, oczywiście.

5. Kto zdobędzie mistrzostwo NBA?

DaveKnot: Miami Heat pokonają Oklahoma City Thunder. Marzy mi się powtórka finałów z tego roku, ale stawiam jednak na drobną zmianę. Miami w sześciu meczach z Oklahomą. Ale cóż to będzie za walka o finały! Na wschodzie najpierw przeżyjemy siedmiomeczową batalię między Nets a Knicks, w półfinałach konferencji zmierzą się Heat-Nets i Bulls-Pacers. Finały wschodu Miami-Indiana okażą się równie fascynujące i zacięte co finał zachodu OKC-Clippers (OKC wygra z San Antonio, a LAC z Houston). Już nie mogę się doczekać.

Kujawiński:  Miami Heat pokonają Los Angeles Clippers. LeBron James przez ostatnie 2 lata nie dał mi najmniejszego powodu bym obstawiał przeciwko niemu. Stawiam na 3-peat Miami i będę stawiał na Heat (lub jakąkolwiek drużynę, w której gra James) dopóki porażka nie stanie się faktem.

Kwiatkowski: San Antonio Spurs pokonają Miami Heat. Los się odwróci. Spurs mają przewagę dojrzałości nad Rockets i Clippers, i przewagę talentu nad Thunder. W finale wykorzystają fakt, że tym razem mieć będą przewagę parkietu.

Solnica: San Antonio Spurs pokonają Miami Heat. Czy jako fanowi Spurs wypada mi twierdzić inaczej? Nie są zresztą te moje przewidywania pozbawione obiektywnych argumentów, dlatego liczę na powtórkę z ostatnich finałów i słodki rewanż Spurs.

Szczepański: Miami Heat pokonają Los Angeles Clippers. Od razu muszę dodać, że zakładam jakieś istotnie wzmocnienie pod koszem Clippers w czasie sezonu (Okafor po wykupieniu kontraktu z Suns? Transfer Crawforda?), bez tego nie dostaną się do Finału. Wierzę w duet Rivers-Paul i w to, że mogą daleko zaprowadzić Clips. Tym bardziej, że obawiam się tego sezonu w Oklahomie, nie wierzę, że Spurs będą zdrowi w playoffs, a to jeszcze nie będzie rok Rockets czy Warriors. Tymczasem na Wschodzie Heat na pewno stoczą ciężkie boje, ale LeBron jest tylko jeden i to on znowu będzie na szczycie.

Poprzedni artykuł4-na-5: Historie nadchodzącego sezonu
Następny artykułCenne minuty Przema

28 KOMENTARZE

      • Czy piłka po rzucie Allena odbiła się od przypadkowo przelatującego gołębia i cudownie trafiła do kosza? Zdaję się że to był rzut-zbiórka-rzut, każdego strzelca nazwiesz fuksiarzem bo trafił? Takie rzeczy zdarzają się, ale nie nazwałbym tego jakimś szczęściem, przez pryzmat którego będzie się mówiło, tak jak o mistrzostwie Spurs w skróconym sezonie. Szczęściem można nazwać sytuację gdyby ktoś trafił kosz za 6pkt.

        0
          • Wyrko7 taką mamy historię NBA :-) Przecież gdyby LBJ przełamał się w finałach z Dallas to historia byłaby inna, na szczęście dla fanów NBA jest jak jest ;-) Nawet jak Miami nie będą w finale w tym roku to i tak piękną tworzą historię ;)

            0
          • ale o czym Ty piszesz człowieku, nie pamiętasz o no-headband quarter i o pościgu LeBrona, gdzie wisienką na torcie była czapa na Dunacanie przy – 2?
            To była najbardziej pasjonująca 4q kwarta jaką kiedykolwiek widziałem a główną rolę grał LBJ, zarówno w ataku, jak i w obronie.
            Nigdy nic się nie sprowadza do jednego rzutu. Nigdy.
            Poza tym nawet gdyby Heat to przegrali, (btw. jak Spurs mogli to przegrać, jak sobie odpalam te PO, to nie jestem wstanie tego pojąć), powtarzam nawet gdyby to Heat przegrali, to finały 13 a finały 11 w wykonaniu LBJ, dzieli przepaść.

            0
          • @Zawsze Po Drugie

            Wyobraź sobie, że Allen nie trafił tego rzutu.
            LeBron po tym jak w sezonie regularnym wspiął się na sam szczyt NBA(zdobywając prawie jednogłośnie MVP i dominując pod względem zespołowym) po raz kolejny przegrywa w Finałach. Jak myślisz jaka byłaby reakcja opinii publicznej? Prawda jest taka, że wszyscy z małymi wyjątkami mówiliby, że LeBron dał dupy. Nie wytrzymał presji, rozczarował. Myślisz, że ktoś pamiętałby, że w czwartej kwarcie meczu nr 6 grał świetnie i prawie doprowadził zespół do dogrywki? Najważniejsze byłoby to, że ostatecznie przegrał.
            Dodatkowo, gdyby ta seria zakończyła się na szóstym meczu to średnia punktowa Jamesa oscylowałaby w granicach 22/23 punktów na mecz z skutecznością około 43%. Niby nieźle, ale wszyscy wiemy, że od LeBrona wymaga się więcej. Tak więc potwierdzam swoją tezę – gdyby nie rzut Allena to LeBron znowu nazywany byłby pipką. Coś się nie zgadza?

            0
          • Tak, kretyński sposób nazywania go “pipką” oraz to, że tak łatwo znajdujesz rozwiązania, nie zwracając uwagi na etap dojścia do sukcesu.
            Spoko, jeśli podoba Ci się takie pozycjonowanie, mi to nie przeszkadza, jedni wolą Kurzajewskiego w TVP, inni w tym moja skromna osoba, podcast Smitha. Rzecz gustu lub Jego braku.

            0
          • Człowieku, ty mnie chyba nie rozumiesz. Ja tylko piszę jaka byłaby reakcja ludzi na porażkę LeBrona. Tak trudno to pojąć? Ja wiem, że LeBron w gruncie rzeczy nie rozgrywał wtedy takich złych finałów, wiem, że Spurs mieli mocny skład. Ale co ja poradzę na to, że gdyby Heat przegrali te finały to prawie wszyscy rzuciliby się na Jamesa i gadali, że LeBron zawiódł, że LeBron nie wytrzymał presji? Napiszę to jeszcze raz: “gdyby nie rzut Allena to LeBron znowu NAZYWANY BYŁBY(!!) pipką”. Specjalnie oznaczyłem te słowa caps lockiem. Nie napisałem, że LeBron BYŁBY pipką, napisałem NAZYWANY BYŁBY pipką.

            0
          • Doskonale rozumiem co napisałeś i się z tym nie zgadzam, największe wszyscy pretensje mieliby do Spo, za zabicie spacingu, robiąc zmianę Miller-Wade.
            A poza tym gdyby nie odgwizdali off LBJ na Parkerze, Heat pewnie by to wygrali w cuglach, gdyby, gdyby, gdyby i…. gdyby.

            A w kwestii bardziej rzeczowej, właśnie Grant Hill powiedział w NBA TV, że DeAndre Jordan będzie DPOTY:)

            0
  1. 1. Kto wygra sezon regularny? Myślę, że Bulls i LAC będą mieli taki sam bilans, w granicach 65-17.
    2. Chris Paul, którego linijka będzie się zaczynać od ok 20 pkt i min. 10 ast.
    3. To jest wróżenie z fusów, ale jeśli miałby wybierać, to będzie my favourite guy – JaVel McGee aka Tragic Bronson:)
    4. Stephen Curry, poza tym AS jest w Nowym Orleanie, zatem na pewno będzie też Davis.
    5. Miami Heat, muszą wzmocnić się pod koszem, bo Oden to żadne wzmocnienie, głównym faworytem jest Okafor. Drugi cel, to oszczędzać Wade, aby jak najmniej zmaltretowany był podczas PO. Heat to wiedzą, Pat Riley jest kozakiem i w takim przypadku nie ma możliwości, aby z najlepszym koszykarzem na świecie nie wygrali mistrzostwa. Cicha nadzieja, że Ich trzecie mistrzostwo będzie Ich ostatnim:)
    Co do zachodu, to waham się, między Clippers z genialnym duetem Rivers-Paul lub Thunder z genialnym tercetem Durant-Westbrook-Ibaka, ale na doczepkę z najgorszym z wszystkich kontenderowych coachów.
    Summa summarum, przy zdrowym Durancie i Westbrooku i przy pierwszym sezonie Doc’a w Clippers, stawiam, że to Thunder przegrają w finale z Heat w 6. Smutne świętowanie LeBrona i spółki przy pustych trybunach.

    0