Przed rozpoczęciem tegorocznych finałów LeBron James wspominał swoje poprzednie starcie z San Antonio Spurs sześć lat temu, mówiąc, że teraz jest o wiele lepszy i gotowy na ten pojedynek. Tylko, że po trzech meczach swoimi popisami strzeleckimi bardziej przypomina tego zawodnika z 2007, niż tego dominującego i prowadzącego Heat do tytułu z zeszłego roku. Serię z Oklahoma City Thunder rozpoczął od zdobycia 62 punktów w dwóch pierwszych meczach, Spurs jak na razie rzucił tylko 50. Wtedy za każdym razem miał ich co najmniej 26, obecnie trzy razy z rzędu był poniżej 20. Miał też taką serię w przegranych finałach dwa lata temu…
Przede wszystkim słabo zagrał w poprzednim, dotkliwie przegranym spotkaniu. Zanotował 15 punktów z 21 rzutów i ani razu nie stanął na linii rzutów wolnych. Przynajmniej 20 rzutów i mniej niż 21 punktów zdarzyło mu się po raz pierwszy w karierze w playoffs. Zero prób z linii? Miał wcześniej jeden taki mecz – Game 1 tej pamiętnej serii z Detroit Pistons z 2007. Dla kibiców Heat to będzie dobry punkt odniesienia, może teraz też LeBron odbije się w równie efektywny sposób.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Niestety mimo, że jestem wielkim fanem Lebrona to nie widze tego zeby nagle odmienil swoja gre… Tegoroczne Playoffy mu nie siedza…Pierwsze dwie rundy byly jakie byly ale nikt sie nie czepial bo szybko awansowali, ale umowmy sie przeciwnicy nie byli jacys wyrafinowani (z calym szacunkiem dla Chicago i Thibodeau ale ta druzyna nie zostala przetrzewiona kontuzjami ona juz miala problem zeby te runde dograc). Obudzil sie na serie z Pacers i chwala mu za to ale mecze ze Spurs to jest istna tragedia… Wiadomo Lebron nigdy nie byl Kobem czy Durantem zeby zdobywac punkty seriami po jumpshotach, fade-awayach itp niestety ma bardziej ogranichony wachlarz zdobywania punktow. Jednak jak mowie bardzo mu kibicuje i w glebi ducha licze ze sie myle;)
Ja bym się tutaj tak nie podpalał, ze James musi rzucać po 30 punktów w meczu żeby Miami zdobyło mistrzostwo. Oczywiście wtedy byłoby łatwiej, ale imho wystarczy że po prostu przestanie oddawać po 25 rzutów dla tych 17 punktów. Wystarczy ze zdobędzie naście punktów z nastu rzutów a resztę akcji zakończą Chalmersy, Cole, Millery (Mike na razie swoje robi) i Battiery, że o Ray Rayu nie wspomnę. Haslem też niczego jak na razie nie wnosi do tej serii – zwłaszcza w ofensywie. Tak było w całej serii z Pacers. Jak zadziałało jakies dodatkowe ogniwo (np. haslem zaczał wyciągac Hibberta spod kosza) to Heat wygrywali, a jak nic nie działo to nawet 30 punktów Lebrona na nic. I teraz jest to samo. W game 2 LeBron nie rzucił 30 a i tak był blowout bo uruchomił się Mario.
Problem LBJa jest taki, że ja mogę to widzieć, wszyscy na szóstym graczu mogą to widzieć i jeszcze parę innych osób może to widzieć, a i tak cały świat będzie od niego wymagał żeby rzucał po 30 punktów w każdym meczu, chociaż Miami z całym swoim potencjałem mogliby wygrać te finały w cuglach przy 10 PPG LeBrona (bo wtedy miałby pewnie z 12 APG i to prawdziwych asyst a nie tych wyimaginowanych)
PS. Z tymi cuglami to trochę przesadziłem bo SAS to świetna ekipa :)
To prawda co mówisz, ale skoro zakładamy że LBJ może grać 10PPG i 12APG i wygrywają zespołowo to trzeba porównać te zespoły. A Spurs jednak mają dużo lepszy roster pod jednym kątem: stabilność (czy to tego zwrotu używał Pop gdy mówił że mu tego brakuje u Greena? Widzisz do czego zmieżam?). Allen nie gra, Chalmers nie zawsze się włącza, Miller w końcu przestanie być tak niezawodny, może się włączy Battier a może nie, Bosh się nie włączy, Haslem jak zauważyłeś ma dobre mecze i takie gdzie znika, Wade też jest różny.. a w San Antonio nawet jak raz na sto lat Big3 zawiedzie, mamy Small3 (Green, Leonard, Neal) a przecież to jeszcze nie koniec… jest kim grać i Lebron naprawde powinien grać na 30/40 i do tego muszą mieć zespół żeby zagrozić Spurs.. Chociaż może mylę się i tylko próbuję uspokoić przed meczem na którym leży hajs u Borka..