1. Mecz nr 2 Finałów był…
Maciek Kwiatkowski: …intrygujący. Jeżeli Heat zamierzają kontynuować switchowanie w pick-and-rollach mały-duży, to wymuszają na Tony’m Parkerze, Manu Ginobilim, a także Timie Duncanie i Tiago Splitterze wykorzystywanie przewag matchupu poprzez grę jeden na jednego. A koszykówka jeden na jednego to nie jest gra San Antonio Spurs. Z drugiej strony switchowanie to nie jest coś co chcą robić Heat. Byłem w szoku oglądając pierwszą kwartę.
Przemek Kujawiński: …dziwny. LeBron James wyglądał, jakby męczyła go kontuzja, lub choroba, Manu Ginobili miał problemy z kozłowaniem, a Tony Parker podejmował wątpliwe decyzje rzutowe. W tym samym czasie przez większą część spotkania najlepsi na parkiecie byli Mario Chalmers, Danny Green i Kawhi Leonard. Nawet Norris Cole miał moment, gdy na 30 sekund przejął spotkanie. Aż nadszedł przełom 3 i 4 kwarty, gdy mecz przejął LeBron James – właściwie nie punktując, a stawiając zasłony, blokując i podając z podwojeń. Do tego Heat zagrali świetną obronę, w której nie było właściwie pułapek. Świat stanął na głowie.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
“Jeśli dacie mu mniej niż 6, będziecie, jak nauczyciel matematyki, który odbiera wam punkty na kartkówce, gdyż – pomimo dobrego wyniku – rozwiązaliście równanie w inny sposób niż przerabiany na lekcji.”
Świetnie ujęte!
i szczera prawda o polskim szkolnictwie :D!
“zNYKający: Heat. Przewagę parkietu ciągle ma Spurs, ale o ile mnie pamięć historyczna nie myli, żaden z zespołów w finale nie wygrał wszystkich trzech spotkań u siebie.” – Heat rok temu;)
Mam krótką pamięć :)
Heat w 2006 :)
Jeszcze w finałach 2006 Miami wygrało trzy kolejne spotkania u siebie :)
Ps. Post trochę spóźniony
mimo to zgadzam sie z Toba w pelni ze seria wroci do miami ;)
Post usunięty
Dla mnie to wyglądało jakby Lebron chciał powiedzieć, że wygramy tę serię tak jak to mi się podoba, czyli trójkami Millera, Chalmersa i wsadami Andersena. Ja sobie będę podawał.
Ja tam po prostu myślę, że Lebron nie chce doprowadzić do sytuacji, w której byłby posądzony o tworzenie nowej wersji Cavs, czyli iso od 8 metra i wbitka na kosz. Dlatego szuka, czasami na siłę, partnerów absolutnie nie siłując swoich rzutów.
Inna sprawa, że momentami z tym mocno przesadza. Przez cały sezon wprawiał mnie w osłupienie pokazując, że rzut z dystansu i półdystansu mocno poprawił, a tutaj momentami był kryty jak Rondo z trochę lepszym rzutem (czyli na 1,5 metra luzu, a nie 3 ;)), a zamiast rzucać stał i szukał opcji na podanie.