O tym jak Larry Bird przebudował Pacers i stworzył jedną z najlepszych obecnie drużyn NBA

3
fot. KAMIL KRZACZYNSKI / Newspix.pl

W 2000 roku Indiana Pacers prowadzeni przez trenera Larry’ego Birda dotarli do wielkiego finału, gdzie po sześciu meczach ulegli LA Lakers. Cztery lata później Bird był już na stanowisku prezydenta klubu, a jego drużyna wydawała się być jeszcze silniejsza. Znowu mieli walczyć o tytuł. Niestety, w listopadzie 2004 roku ich marzenia o mistrzostwie zakończył pamiętny incydent podczas meczu z Detroit Pistons w The Palace.

Bird budował drużynę mającą sięgnąć po to najważniejsze trofeum, ale szybko musiał zmienić plany i stworzyć wszystko od początku. Zajęło mu to trochę czasu, ale zrobił to po swojemu i osiągnął swój cel. Obecnie jest poza NBA, ale Pacers rywalizujący z Heat w Finale Wschodu to jego zespół. To on stworzył ten team. Przy tej okazji postanowiłem wrócić do tekstu, który kiedyś pojawił się na Czwartej Kwarcie w ramach cyklu Overtime. Wziąłem jego część, przerobiłem trochę, zaktualizowałem i oto historia, jak Larry przebudował Pacers i zbudował zespół, który teraz oglądamy.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

3 KOMENTARZE

  1. Mam nadzieję, że Pacers uda się zatrzymać po sezonie Westa, zrobić z Grangera 6th Mana lub wytransferować go za coś solidnego na ławkę.
    Ta ekipa ma w tej chwili możliwość na największy upside pośród drużyn ze Wschodu..oby tego nie zmarnowali.
    Majstra w tym roku nie będzie[ ławka Spurs jest lata świetlne przed Pacers] , ale na finał gorąco liczę i 3mam za nich kciuki.

    0
  2. Kasę wciąż postawiłbym na Miami, ale sercem zaczynam być za Indianą (przynajmniej w półfinale), w wielkim finale tylko zachód (czyli dzisiaj – SAS).

    Indiana to dla mnie największe “zaskoczenie” tego PO. Niby ciężko, żeby źle grali, ale to jak grają – nie efektownie, ale efektywnie.

    0
  3. Od 2 może 3 lat Pacers to jedna z moich ulubionych ekip zaraz po Magic i Spurs. Szkoda faktycznie Collinsona chociaż nie rozegrał jakiegoś mega sezonu i ciężko powiedzieć czy pogodziłby się z rolą mniejszą niż 6th man. Jeżeli przejdą do finału to będę miał problem komu kibicować ale życzę im tego z całego serca.

    0