1. Największe pozytywne zaskoczenie pierwszego dnia Playoffów to:
Przemek Kujawiński: Andre Miller. Serio? 28 punktów w 27 minut (18 w czwartej kwarcie) i game winner. Właściwie zawsze mówimy o Millerze: No tak, przecież powinniśmy się byli tego spodziewać. Naprawdę się spodziewaliśmy? Mój proces myślowy przebiega trochę chaotycznie, bo w życiu nie powiedziałbym, że to akurat Andre Miller zaliczy pierwszego game-winnera tych playoffów.
Marek Dziuba: Kompania weteranów. Andre Miller, Kenyon Martin i Jason Kidd pokazali już od pierwszego dnia Playoffs dlaczego każdy liczący się zespół musi posiadać staruszków, których wieloletnie obycie w takich rozgrywkach nadrabia braki atletyczne. Gdyby atak Zombie – odżywiających się tylko mózgiem – faktycznie nastąpił to… nie chciałbym być Kiddem czy Millerem.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.