Zach Lowe, współtworzący obecnie Grantland.com, napisał na początku grudnia artykuł-petycję do kibiców o ponowne rozpatrzenie kandydatury Vince’a Cartera jako potencjalnego członka Hall of Fame (warto kliknąć). Carter jest w trakcie swojego drugiego sezonu w postmistrzowskich Dallas Mavericks, pełniąc na ogół rolę rezerwowego na pozycjach 2/3. Po bardzo udanym listopadzie, w którym trafiał 42% rzutów za trzy i zdobywał 13.4 punktów – sprawiając po obu stronach boiska, że, robię to ponownie, sezon O.J’a Mayo wyglądał lepiej niż powinien, bo Mavericks bez Dirka Nowitzkiego wygrali pierwszych 7 z 13 spotkań – Vincenzo, jeden z najsympatyczniejszych choć wielce niespełnionych graczy NBA, trafiał tylko 34% trójek i 40% rzutów z gry w grudniu.
Od czasu powrotu Nowitzkiego Mavericks nie wygrali meczu aż do wczoraj, gdy odwiedzili uprzejmych i jakże dobrodusznych Wizards z Waszyngtonu. Carter rozpoczął to spotkanie – podobnie jak poprzednie z San Antonio Spurs – w pierwszej piątce i już w pierwszej akcji wyizolował się na lewym skrzydle. Miał przed sobą Martella Webstera, zwiódł go prostym zwodem, minął w prawo do środka, zmienił na chwilę kierunek, wrócił na poprzedni tor, zwodząc tym samym Nene i jako kropkę nad “i” postawił wsad nad całą obroną Wizzzzies.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Kolejny staruszek, który pokazuje, że jeszcze potrafi. Był Kidd, Wallace, Jerry Stackhouse, Andre Miller, a teraz Vince. Nie dał rady w Orlando i ciężko z tym dyskutować, ale potrafił przyjąć rolę zmiennika, a nie na siłę mówiąc, że powinien być podstawowym graczem, dlatego może innym graczom ciężko wrócić do ligi. Trener Mavs daje mu szansę i nawet Carter to wykorzystuje. Może ktoś jeszcze po sezonie się o niego upomni, bo następny może być jego ostatnim w tej lidze (kiedyś mówił, że chce rozegrać 15 sezonów w NBA). Ten jest jego 14. Więcej takich meczy Vince!
Najlepsze w konkursie wsadów z 2000 r. są miny wszystkich, którzy to oglądali na żywo, jakby nie wierzyli, że to się dzieje naprawdę. Plus wielgachna kamera Shaqa. :-)
Aż się łezka w oku kręci…
ale laurke pan Maciej wystawił… Czy słusznie? Watpie.
Dwa powody. W obronie Vince prezentuje sie tragicznie – obrona 1-1 zero, obrona z pomocy jeszcze gorzej – widownia raczej.
Co do ataku to Vince rzeczywiscie rzuca na ciut lepszej skutecznosci – ale czy jest w stanie dac zespolowi cos wiecej niz pare trojek i rzutow z dalekiego poldystansu. Z 35 latkow duzo bardziej lubie Manu – to jest gracz, ktory gra dla zespolu!!