Podsumowanie dnia: George idzie śladami Millera

4
fot. AP Photo

Oj działo się. Powrót Kevina Love’a, dobry występ Marcina Gortata, zwycięstwo Thunder z Clippers… długo można wymieniać. Tyko Grizzlies i Jazz wczoraj odpoczywali. O wszystkich najważniejszych wydarzaniach napisaliśmy w osobnych tekstach, ale w pozostałych 6 spotkaniach też było ciekawie:

ORLANDO 90, DETROIT 74

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

4 KOMENTARZE

  1. INDIANA 115, NEW ORLEANS 107 – no nareszcie się Hibbert budzi do gry ;) już się bałem. Na razie przeciwnicy małego kalibru, ale przebłyski dobre. W końcu 11 bloków to 11 bloków. W NBA. Nie w III dywizji NCAA.

    HOUSTON 93, CHICAGO 89 – Jeremy Lin = bust? Hmm hmm.. Przepłacony? To na pewno. Kibicowałem mu w NY, ale nie podobało mi się jak połasił się na kasę w HOU. Ja jestem jednym z tych nielicznych, którzy mówili, że dobrze NYK zrobili nie podpisując Lina za takie pieniądze. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć “a nie mówiłem?”

    DALLAS 114, NEW YORK 111 – dwie lepsze akcje Melo i zmotywowani Mavs musieliby odejść z niczym. Ty Chandler miał w ciągu jednej kwarty chyba 3 akcje 2+1. Wszystkie za 3 pkt.

    SACRAMENTO 113, LA LAKERS 97 – ze skrajności w skrajność. Najpierw jeden Mike preferował defensywę kosztem ofensywy i ciepłym moczem zlał rozgrywającego. Teraz drugi Mike robi na odwrót i stawia klocka na centrze. 4 rzuty Howarda? Grajmy wesoło ;) Muppet time – yeah!. A sam Dwight to dzień i noc powinien trenować osobiste a nie śmiać się ze swoich air balli. Za niedługo każda drużyna będzie go hackować i jak nie zacznie trafiać to LA będą mieli problem. I jeszcze jedno: D’Antoni w Lakers to tak jak Benitez w Chelsea. To się nie może udać. Świstak ma kontrakt na 3 lata? Who cares… wakacje już dziś może planować. Będzie miał wolne

    0
  2. Mecz Sacramento – Lakers dla fana Królów był po prostu jak miód na skołatane, przez beznadziejny do tej pory sezon, serce. Drodzy redaktorzy, nieuczciwym jest nie oddanie Kingsom w tym meczu co ich. Chuck Hayes po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z niewielu defensywnych centrów, co potrafią zatrzymać Howarda, a w obliczu kolejnego “głupiego” meczu DMC (szybkie problemy z faulami i ława przez większość meczu, choć też zdobył ważne punkty, które uchroniły nas przed Crunch Timem), Thompson poczuł się do obowiązku i wybił mecz z głowy Gasolowi. Kobe robił co chciał (te trójki były po prostu niesamowite), ale defensywa Sacramento z Evansem na czele (od niego wszyscy w SacTown mają ciągłe bóle głowy, handlować/nie handlować, allstar potential/no allstar potential) pokazała mnóstwo woli do walki i najzwyczajniejszego Hustle’a. Gdybyby to byli Netsi z poprzedniego meczu, Lakersi w tej formie znowu by się po nich przejechali.

    0