
Jeden z najlepszych strzelców w historii NBA znów znalazł się w tym samym, znajomym dla siebie położeniu. Kevin Durant nigdy nie miał swojego koszykarskiego domu i wydaje się być z tym faktem pogodzony. Nigdy też nie oczekiwał, by którykolwiek fan-base kochał go miłością ślepą. W gruncie rzeczy za każdym razem, gdy odwiedza arenę swojej poprzedniej drużyny, to nie wie, jakiej reakcji powinien się po kibicach spodziewać. Nie zmienia to faktu, że pomógł Golden State Warriors zdobyć dwa z czterech mistrzowskich tytułów i pomimo 36 lat na karku – w swojej topowej formie stanowi poważne zagrożenie dla każdej formy defensywy.
Bieżące rozgrywki z Phoenix Suns miały wyglądać dla zespołu zupełnie inaczej. Mike Budenholzer był gwarancją mistrzowskiej receptury, ale w jego kotle zabrakło trochę soli i trochę pieprzu, bo danie jest jałowe. W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia o niejasnych relacjach pomiędzy szkoleniowcem i Devinem Bookerem. Kilka dni później kibice w Arizonie oglądali sceny, gdy Durant zaczął się kłócić z trenerem przy ławce rezerwowych. Oczywiście, że będą robili dobre miny do złej gry, ale w kuluarach nikt nie ma już wątpliwości, że przyszłość KD jest przesądzona. Wystarczy tylko znaleźć zespół, który All-Stara przygarnie i złoży obietnicę walki o mistrzostwo.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.