Kajzerek: Kto odpowie na wołanie Kevina Duranta?

2
fot. NBA League Pass

Jeden z najlepszych strzelców w historii NBA znów znalazł się w tym samym, znajomym dla siebie położeniu. Kevin Durant nigdy nie miał swojego koszykarskiego domu i wydaje się być z tym faktem pogodzony. Nigdy też nie oczekiwał, by którykolwiek fan-base kochał go miłością ślepą. W gruncie rzeczy za każdym razem, gdy odwiedza arenę swojej poprzedniej drużyny, to nie wie, jakiej reakcji powinien się po kibicach spodziewać. Nie zmienia to faktu, że pomógł Golden State Warriors zdobyć dwa z czterech mistrzowskich tytułów i pomimo 36 lat na karku – w swojej topowej formie stanowi poważne zagrożenie dla każdej formy defensywy. 

Bieżące rozgrywki z Phoenix Suns miały wyglądać dla zespołu zupełnie inaczej. Mike Budenholzer był gwarancją mistrzowskiej receptury, ale w jego kotle zabrakło trochę soli i trochę pieprzu, bo danie jest jałowe. W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia o niejasnych relacjach pomiędzy szkoleniowcem i Devinem Bookerem. Kilka dni później kibice w Arizonie oglądali sceny, gdy Durant zaczął się kłócić z trenerem przy ławce rezerwowych. Oczywiście, że będą robili dobre miny do złej gry, ale w kuluarach nikt nie ma już wątpliwości, że przyszłość KD jest przesądzona. Wystarczy tylko znaleźć zespół, który All-Stara przygarnie i złoży obietnicę walki o mistrzostwo. 

Sprawa de facto mogła być już załatwiona, gdyby tylko KD zgodził się na wymianę z Golden State Warriors na początku lutego. Weteran zawetował propozycję, bo nie czuł się komfortowo z wizją powrotu do miejsca, które opuszczał w tak konfliktowej atmosferze. W rozmowie z Draymondem Greenem, który był przez media przedstawiany jako jeden z głównych powodów decyzji Duranta, skrzydłowy Suns tłumaczył, że chce, by pozostała część jego kariery toczyła się na jego własnych warunkach. Wyszedł z założenia, że powrót do Zatoki to coś, na co nie jest gotowy. Suns nie pozostało nic innego, jak zaakceptować decyzję weterana i swoje plany transferowe odłożyć na lato. 

Narracja wokół off-seasonowych aktywności Suns sugeruje, że wymiana KD to nie kwestia tego “czy”, ale “gdzie”. W 51 meczach bieżącego sezonu skrzydłowy notuje na swoje konto średnio 26,8 punktu, 6,2 zbiórki i 4,3 asysty trafiając 52,9% z gry oraz 39,8% za trzy. Otrzyma niespełna 51,2 miliona dolarów za sezon 2024/25 i 54,7 miliona za rozgrywki 2025/26, po których zostanie wolnym agentem, jeśli wcześniej nie uzgodni przedłużenia swojego kontraktu. Liczby notowane przez Duranta w jakimś stopniu bronią kwotę zapisaną w jego kontrakcie, ale generalnie menedżerowie znaleźli się w zupełnie nowej finansowej rzeczywistości, dlatego każdy wydany cent będą oglądać z dwóch stron, zanim podejmą decyzję mającą znaczący wpływ na ich salary-cap. 

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

2 KOMENTARZE

  1. Super. Ja poproszę jeszcze artykula o tym dlaczego Phoejix chcą zatrzymać Bookera. Przecież on nie jest 1wsza opcja i raczej nie zanosi się żeby gdzieś doszli.
    Chyba Booker jest właśnie synonimem tego co się dzieje z Suns. Gdzieś na pustyni na bujanym fotelu przy kaktusie…. zachód słońca. Napisy końcówe
    A durant odjeżdża jak lucky luke.

    9