Pamiętacie jeszcze najwyższe picki słabiutkiego draftu 2013? Anthony Bennett, Victor Oladipo, Otto Porter Jr, Cody Zeller, Alex Len…
Z pierwszej piątki tamtego naboru w NBA gra jeszcze tylko ten ostatni i to gra niewiele. Ale formalnie w naszej ulubionej lidze nadal jest też bust Charlotte Bobcats, który miał swoją malutką rolę w Miami Heat, podczas ich niespodziewanej drogi do wielkiego finału dwa lata temu (rozegrał w tamtych playoffach 174 minuty).
Cody Zeller po raz ostatni był widziany w meczu NBA w kwietniu zeszłego roku, ale był też jednym z zawodników przehandlowanych przed trade deadline. Nadal jest częścią ligi, ponieważ znalazł dla siebie wyjątkowo komfortową niszę, stając się chodzonym kontraktem do uzupełnienia transakcji. Dosłownie kontraktem, bo nawet nie jest graczem z końca ławki, który wspiera kolegów i pomaga na treningach.
Od początku sezonu nie musiał się ani przebierać w strój treningowy, ani wchodzić do szatni, ani podróżować z drużyną, nie mówiąc już o spoceniu się na boisku. Atlanta Hawks przejęli go w wymianie Dejounte Murraya, do której został włączony, żeby spiąć finanse i od początku uzgodnili z nim, że nie ma po co pojawiać się nawet na obozie przygotowawczym. Formalnie był ich zawodnikiem, ale dostawał pieniądze wyłącznie za siedzenie w domu.
Nie potrzebowali go, ale trzymali jego kontrakt.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.