“Gra na mojej normalnej pozycji będzie świetna. Nie będę tyle myślał. To będzie bardziej naturalne.”
Tak mówił Jeremy Sochan na początku obozu treningowego, ciesząc się, że może po prostu grać swoje jako skrzydłowy, zapominając o zeszłorocznych eksperymentach trenera Gregga Popovicha. Próba zrobienia z niego rozgrywającego była główną historią drugiego sezonu Polaka w NBA, ale było to dla niego trudne i frustrujące doświadczenie. Teraz od startu jest na swoim miejscu i od razu widać efekty. Po bardzo udanym preseason, zalicza także mocne wejście w sezon.
Sochan jest dużo pewniejszy, zdecydowany i przede wszystkim stara się wykorzystywać swoje mocne strony, będąc bardzo aktywnym po obu stronach boiska. Nikt w San Antonio nie biega tyle co on. Ale też nie może sobie pozwolić na stanie w ataku, bo przez wszystkich przeciwników traktowany jest typowy non-shooter, którego można bez obaw zostawić na dystansie. Dlatego wystawiają na niego swojego środkowego. Sochan nie jest w stanie ukarać tej strategii otwartymi trójkami i nawet rzadko próbuje to robić. Dopiero wczoraj w Salt Lake City oddał cztery rzuty zza łuku, po tym jak wcześniej łącznie miał 5 takich prób. W sumie jest 2/9. Można go zostawiać niepilnowanego, ale mimo wszystko trzeba na niego uważać, bo atakuje rywali penetracjami, szuka okazji do ścięć, biega w transition i jest też angażowany w akcje stawiając zasłony. Robi co może, żeby jego brak rzutu był jak najmniejszym problemem dla drużyny.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
O ile pamiętam to przed sezonem na 16/7/4. Jest szansa
Adam – dajesz radę sam?