Okazuje się, że New York Knicks mogą być normalną, rozsądnie funkcjonującą organizacją.
Jeszcze niedawno było to zupełnie nie do pomyślenia. Zwłaszcza, że na czele klubu nadal stoi James Dolan. Ten sam właściciel, który przez lata pozował Isiahowi Thomasowi niszczyć koszykówkę w Nowym Jorku, zauroczony mądrością dwukrotnego mistrza NBA. Ten sam, który zmusił Donniego Walsha do oddania prawie wszystkiego za Carmelo Anthony’ego, na kilka miesięcy przed jego wolną agenturą. Ten sam, który zgodził się na trade po Andreę Bargnaniego, a potem zablokował wymianę po Kyle’a Lowry’ego, bo nie chciał znowu zostać ograny przez GMa z Toronto. Ten sam, który zatrudnił Phila Jacksona, przekonany, że będzie on zbawcą dla jego drużyny, co tylko zakończyło się kolejnym wielkim rozczarowaniem.
Pierwsze dwie dekady lat 2000-tych były najgorszym okresem w bardzo długiej historii tego klubu. Knicks zapracowali sobie wtedy na miano fatalnej organizacji, która tylko marnuje potencjał jakim jest ich fantastyczna lokalizacja. Bo przecież mają wręcz idealne warunki, żeby być magnesem dla najlepszych zawodników NBA. Nowy Jork kocha koszykówkę i jest ogromnym miastem, w którym gwiazdom łatwiej zdobyć globalną sławę. Natomiast zawodnicy uwielbiają grać w Madison Square Garden – najsłynniejszej koszykarskiej hali na świecie, często określanej jako mekka.
Ale mimo że LeBron James zawsze podkreślał jak wyjątkowe są dla niego mecze w MSG, kiedy decydował się na pierwszą wyprowadzkę z Cleveland, wybrał Miami, nie Nowy Jork. Kilka lat później Kevin Durant zapragnął przenieść się do Wielkiego Jabłka, ale podpisał kontrakt z drużyną z Brooklynu. Knicks mocno starali się o obu, ale nie byli w stanie przekonać ich do siebie. Udało im się z Carmelo Antony’m, jednak to przełożyło się tylko na kilka lepszych sezonów i jedną wygraną serię w playoffach. Nie potrafili zbudować z tego niczego więcej.
Przez lata Knicks byli wręcz karykaturą drużyny. Marzyli o pozyskaniu wielkiego gwiazdora, który ich uratuje, sądząc, że wtedy wszystko samo się poukłada, ciągle gonili za znanymi nazwiskami i podejmowali mnóstwo głupich decyzji kadrowych.
Takich Knicks świetnie znamy.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Fajnie opisane 👌
Weszli ma wyższy poziom monitorowania sytuacji
I tylko znyka żal, bo się teraz chłop męczy.