Nie tylko my byliśmy niemile zaskoczeni nieobecnością Jeremiego Sochana wśród drugoroczniaków wybranych do Rising Stars. Gregg Popovich także uważa, że powinien znaleźć się w tym gronie.
“Nie wiem, kto wybiera te rzeczy, jakie są kryteria i tym podobne, ale jest dla nas świetny i jest two-way graczem, których nie ma wielu w tej lidze. Gra dobrze zarówno w defensywie, jak i w ataku. Naprawdę wyrósł. Nikt nie uwierzyłby, że rzuca za trzy w taki sposób, w jaki robi to teraz, więc myślę, że powinien tam być.”
Devin Vassell sugeruje, że wybierający chyba nie lubią graczy z San Antonio w tym wydarzeniu, przypominając, że on również nie został wyróżniony w swoim drugim sezonie. Ale to tylko dodało mu motywacji, żeby udowodnić wszystkim, że popełnili błąd, a on zasługuje na miejsce w gronie najlepszych młodych zawodników. Ma nadzieję, że podobnie zadziała to teraz na jego kolegę. Dostał ekstra motywację.
I tak właśnie się stało.
Jeremy wyglądał jak na misji na starcie meczu z Orlando Magic.
Przeciwko sobie miał gracza wybranego z jedynką swojego draftu, który zaraz pewnie zostanie All-Starem, ale pierwsze minuty tego pojedynku wyraźnie należały do Polaka. Był dosłownie wszędzie, zarażając energią kolegów. Otworzył spotkanie zdobywając punkty z faulem po wywalczeniu ofensywnej zbiórki, zaraz po drugiej stronie boiska zatrzymał Markella Futza przy obręczy, a chwilę później popisał się swoją najlepszą akcją meczu, kiedy w kontrze złapał lob od Vassella i efektownie wsadził piłkę odwrócony tłem do obręczy.
Jeremy The Destroyer
Później zablokował także penetrującego Paolo Banchero, uruchamiając kontratak, a w międzyczasie świetnie walczył na tablicach o kolejne zbiórki. Kiedy po 10 minutach schodził na ławkę miał na swoim koncie 9 punktów, 6 zbiórek (z czego cztery w ataku), asystę i 2 bloki, a San Antonio Spurs prowadzili 30:19. To były jedne z najlepszych minut Sochana w tym sezonie.
Magic jeszcze przed końcem pierwszej kwarty niemal dogonili gospodarzy, w drugiej Banchero rozkręcił się po słabym starcie, a po przerwie zdominowali grę i uciekli na 25-punktowe prowadzenie.
Sochan niestety nie utrzymał tej niesamowitej energii z samego początku. Zniknął na kolejne dwie kwarty, w których trafił tylko jeden z pięciu rzutów. Ale ponownie odżył w czwartej kwarcie, pomagając Spurs jeszcze ruszyć w pogoń. W ostatnich minutach zanotowali run 15-0, z czego 7 punktów należało do Jeremiego. Rozpoczął tę serię kończąc przy obręczy mimo blokującego go Jonathana Isaaca, potem otwartą trójką ze szczytu zmniejszył stratę do jednocyfrowej różnicy, a na 3:27 przed końcem było już tylko -3, po tym jak bardzo ładnie ograł w post Banchero.
Magic już po raz drugi podczas wycieczki do Texasu dali sobie odebrać wysokie prowadzenie, ale w odróżnieniu od meczu w Dallas, teraz przetrwali i dowieźli zwycięstwo. Na finiszu pokazali, że są dużo lepszą drużyną niż popełniający zbyt dużo błędów Spurs. Skończyło się 108:98 dla gości.
Sochan ostatecznie uzbierał 18 punktów (8/13 z gry), 12 zbiórek, 2 asysty i 2 bloki. Miał też jednak 5 strat i 5 fauli, będąc czasami zbyt agresywnym. Ale wykonał dobrą pracę w obronie pilnując Banchero i przejmował też momentami Franza Wagnera. Paolo większość ze swoich 25 punktów zdobył, gdy akurat nie miał go bezpośrednio przeciwko sobie.
To nie był idealny występ, ale Sochan pokazał na co go stać.
“Czasami gra za szybko i musimy go po prostu zmusić, żeby zwolnił. Rozkręca się i wtedy przeskakuje kilka kroków, ale jest typem agresywnego gracza. Myślę, że kiedy nauczy się trochę więcej o tempie, w sensie, że nie musisz być cały czas na pełnych obrotach, będzie wykonywał lepsze zagrania.” Popovich
Przed nim nadal jeszcze dużo do nauki i poprawy, normalne dla drugoroczniaka.
Jak Jeremy skomentował swoją nieobecność w Rising Stars?
“To wyróżnienie, którego nie dostałem, ale w moim odczuciu jest o wiele więcej, co chcę osiągnąć i nadszedł czas, aby to udowodnić.”
Pytany dlaczego został pominięty, mimo że poprawił swoje osiągnięcia, przyznał, że są powody dla których mógł nie zostać zaproszony (“At the start of the season, there were a lot of experiments”), ale są też argumenty za jego wyborem. “I’m not sure. But it is what it is.” Czy ten brak wyróżnienia przyczynił się do jego mocnego startu meczu?
“Nie powiedziałbym tak. Chciałem po prostu rywalizować i być lepszym niż w ostatnim meczu.”
Na koniec zestawienie jego najlepszych akcji z zakończonego właśnie miesiąca. W styczniu zanotował swój pierwszy mecz kariery na 30-10, w sumie miał dwa double-double i trzy występy na ponad 20 punktów, ale też dwa na ledwie 1/7 z gry.
Musi ustabilizować swoją grę na 15/8 mecz w mecz. Brak eksperymentów może mu tylko pomóc.
Ta paczka tyłem stadiony świata. Marcin nigdy.
ale są też argumenty za jego wyborem. “I’m not sure. But it is what it is.”
Nic dodać nic ująć.