Między Rondem a Palmą (1252): Jest na Wigilii swojego 10-lecia

11
fot. Oskar Pilch

Dziś w Palmie rozmawiamy cały czas o career-high Jeremy’ego Sochana i reakcji Marcina Gortata na nie, o pierwszych dwóch półćwierćfinałach Turnieju NBA i o Drużynie im. Tayshauna Prince’a 2023′, której skład wybieramy.

Sprawdzamy czy mama Tyrese’a Haliburtona jest dwudziestoletnią blondie, gdzie jesteśmy z naszym wywiadem z Gortatem i naszą oficjalną pozę, który z ligi powinien zagrać Faraona, co z tymi całymi biodrami naszych centrów i co wydarzyło się w 1252 roku.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.

11 KOMENTARZE

  1. Przyjść do kogoś kto chce drzeć łacha z niego to słaby motywator. Reklamy Wam nie musi robić.
    Takie rozmowy mają sens jak druga strona też może jakąś wrzutkę zrobić a o czym on miałby? To że redaktor nie wytrzymał napięcia jak było kilka komentarzy narzekających na godziny wake-upa i odpowiedział pierwszy raz poirytowany w komentarzu “PLANETA”? Bez jaj Panowie, śmiech na sali.
    To Wy mówiliście, mówicie i będziecie mówili o nim, nie odwrotnie.
    Marcin jest i będzie pierwszym “tym Polakiem w NBA”. Więc tutaj #team_Marcin.

    1
    • Czyli nie można wypowiadać się na temat zachowań Milesa Bridgesa albo Kevina Portera Jr., jeśli jest się gorszym w koszykówkę od nich? Albo można tylko poważnie, analitycznie, byle zero szydery? Myślę, że jeżeli jakieś zachowania nie są chwalebne (niezależnie od skali ich wpływu na innych) to mówiąc o nich trzeba je obśmiać – to jest forma wyrażenia absmaku.
      Marcin był wielkim sportowcem, jest wzorem do naśladowania. To, że czasem mógłby mieć więcej klasy/pewności siebie wzbudza gorycz w naszych redaktorach, bo chcieliby pewnie żeby był bardziej idealny. Pozostaje się uśmiechnac i zrozumieć że nic nie może być idealne :)

      1
      • Żeby jasność była.

        Mam (ja na pewno, a myślę, że Maciek też) ogromny szcunek dla Marcina za to co osiągnął własną pracą, uporem i zaangażowniem. To jest niemal ikoniczne, że chłopak z Bałut grał przez tyle lat w najlepszej koszykarskiej lidze świata i tyle lat nas cieszył swoją obecnością. Ale ta cała papieskość jego polskiego pontyfikatu zasługuje na lekką trawestację i zgrywę. Sorry ale nie da się tego inaczej podejść.

        1
        • Dla mnie clear. Chyba wszyscy to czują. To jest kwestia poszukiwania innego spojrzenia. Nikt nie kopie leżącego. W większości szacun za te masowanie się z innymi czarnoskórymi chłopakami, ale Marcin chce być opisywany, jak polski papież. Inni papieże, nie są prawdziwi, bo nie są z Polski. To co osiągnął, to dzięki sobie, ale nie będzie jedynym takim w NBA.

          2