Bohater Serbii z MŚ witany przez tłumy w rodzinnym mieście

1
fot. RINA, SportalRS

Wróćmy się jeszcze na chwilę do mistrzostw.

Arturs Zagars z Łotwy podczas MŚ stał się z pewnością tematem rozmów GM’ow NBA i ich asystentów, tym bardziej, że ma dopiero 23 lata i nie ma jeszcze kontraktu w Europie na przyszły sezon. Jeżeli jednak był jeden nam mniej znany – czy nieznany – gracz, który po tej stronie ekranu w trakcie tych mistrzostw, krzyknął do mnie “NBA!”, to był nim Aleksa Avramović, który stał się rewelacją trzech ostatnich dni turnieju, najpierw w półfinale pomagając spowolnić Shaia Gilgeousa-Alexandra, a następnie w finale będąc chyba najlepszym graczem na parkiecie, mimo porażki Serbii z Niemcami.

W poniedziałek reprezentacja Serbii tłumnie została przywitana w Belgradzie, a dziś, w czwartek sam Avramović przyjechał do swojego rodzinnego miasta, Cacak, w którym przywitały go tłumy większe, niż witały Niemców po ich powrocie z mistrzostw.

“Nie wiem nawet gdzie zacząć. Moje serce jest wypełnione, a te ostatnie trzy dni tutaj w Serbii to najpiękniejsza rzecz, która przytrafiła mi się w życiu.”

Avramović mówił do kilku(nasto?)tysięcznego tłumu.

To się nazywa wrócić w swojej strony:

Avramović krzyknął “NBA”, bo w obronie grał, nawet nie jak pies, tylko jak puma, skradając się, licząc kozły Dennisa Schrodera – ma długie ręce i ciasno przechodził, nisko, w obronie pick-n-roll – a w finale trafił do tego 4 z 8 trójek i rzucił 21 punktów.

Avramović jednak pewnie nie znalazłby się w kadrze, gdyby znalazło się w niej kilku serbskich graczy, którzy na turniej nie pojechali. Zresztą, jego kariera dotychczas wcale nie krzyczy “NBA” – choćby w ostatnim sezonie grał w Eurolidze tylko po 14 minut, głównie z ławki, Partizanu Belgrad. Wcześniej w latach 2016-2021 grał w Hiszpanii i we Włoszech. Do tego podpisał w to lato z Partizanem dwuletni kontrakt.

Ma już 28 lat, więc nie jest to młody talent, tylko już gracz ułożony. Ale gracz two-way. Przeciwko NBA graczom Niemców wyglądał jednak, jakby mógł sobie poradzić, jako defensywny specjalista.

A nawet jeżeli nic z tego nie będzie, to samo przyjęcie go w Cacaku robi wrażenie.

fot. RINA, SportalRS
Poprzedni artykułDniówka: X-faktor Deandre Ayton
Następny artykułMarkieff Morris nareszcie mówi o sytuacji z Jokiciem

1 KOMENTARZ