No, teraz to dopiero zrobiliśmy sobie listę.
Noc Draftu NBA to najciekawszy dzień w całym roku. Przynajmniej, dopóki Adrian Wojnarowski nie zaczął wszystkiego psuć i zdradzać zaczął wybory na minutę przed ich ogłoszeniem. Ale samo to, gdzie który 19-latek pójdzie, to tylko część atrakcji. Ktoś zresztą powie, że mniejsza część.
Bo nawet jeśli nie wydarzą się żadne poważne wymiany, to cały czas, aż do końca drugiej rundy draftu, aż do szóstej rano w Polsce, towarzyszy nam suspens, czasem nadzieja, czasem obawa, czy przypadkiem gdzieś na końcu nocy, czyli nad ranem naszego czasu, nie dojdzie do jakiejś gigantycznej wymiany. To zawsze jest możliwe. Nigdy nie jest wykluczone. Gdy siedzisz całą noc i przysypiasz, to podpierasz jeszcze oczy zapałkami. Gdy przesypiasz ją, to budzisz się co pół godziny. Dopóki NBA nie wymyśli, jak pokazywać w telewizji Trade Deadline, noc draftu zajmowała będzie miejsce nr 1 dlatego właśnie.
Tym razem kandydatów do listy mieliśmy dosłownie setki. Było z czego wybierać i też będą na tej liście ofiary! Przy czym, na tej liście nie znajdą się wymiany, do których doszło na cztery miesiące, na rok, czasem na siedem lat przed, a czasem poprzedniego dnia, przed dniem draftu. Nie! Na naszą listę trafią tylko te sytuacje, gdy ziutek – i nie mamy konkretnie na myśli Luki, naprawdę nie – wchodzi na podium w czapeczce jednego klubu, żeby tej samej nocy jeszcze ją zmienić. Albo gdy wchodzi w czapeczce jednego klubu, a my już wiemy, że jest w drugim.
Część z nas gra lub grała już w tzw. dynastie fantasy. Mamy w nich co roku draft. Mamy w nich co roku wymiany. Pomyśl teraz, że masz wybór nr 13 i nagle jeden z najlepszych graczy w Twoim fantasy oferuje Ci wymianę, w której chce ten wybór pozyskać i jeszcze oferuje Ci zaskakująco sporo. Nie, przecież znasz się. Tam na pewno nikogo wielkiego z tym #13 nie ma. Ale do ilu takich wymian w historii draftu dlatego właśnie nie doszło? Boisz się oddać tego picku. Wolisz przegrać sam ze sobą, niż jeszcze dać się wydymać przez kogoś innego. Ego to ego to ego.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Super content na sezon ogórkowy.
“warunki fizyczne przydeptywanego komara” 😂
Pisanie że Dallas ma szansę na wszystko z Luką po 12 miesiącach, w których gruby dostał po ryju od Ponitki i nie że nie awansował do play-offów: on nie awansował do play-in, ZAJĄŁ #11 miejsce w konferencji.
O all-nba faktycznie można napisać, na końcu liczy się jedna rzecz, która ich łączy: jeden awans do finałów konferencji, po spektakularnym (ten Phoenix baaardziej) meltdownie drużyny rozstawionej z #1.
No nie. Trae nawet nie stoi blisko Luki. Trae rzuca w playoffach na skuteczności 40% i 29% za 3 pkt.
Gdy Trae dochodził do finału konferencji pokonując wielkiego Bena Simmonsa, Luka grał I rundzie z Clippersami w pełnym składzie majac Bobana w pierwszej piątce. I prawie te serie wygral dla Dallas rzucając po 40 pkt.
Co do serii Dallas z Phoenix to dziś łatwo mówić ze Suns się rozpadli. Tyle że oni rok wcześniej byli w finale, wygrali 64 spotkania i byli głównym faworytem do mistrza.
Można Grubaska krytykować za wiele rzeczy, ale graczem jest o wiele lepszym.