Kajzerek: Drugi “Polak” w NBA

6

Jego polskie korzenie budzą w ambasadzie wątpliwości, ale fakt, że ma szafkę obok Stephena Curry’ego może na sprawę Brandina Podziemskiego rzucić zupełnie inne światło. Żyjemy w czasach, w których jeśli ktoś może sobie zrobić wizerunkowo dobrze, to naciąganie procedur nie jest już tak bolesne. Podziemski po dobrym sezonie w college’u i przełomowym dla jego sytuacji Draft Combine, znalazł się na ustach ekspertów jako gracz, który może być najciekawszą historią tegorocznej klasy w perspektywie kilku kolejnych lat. Mike Dunleavy – nowy sternik Golden State Warriors uwierzył w możliwości wychowanka Santa Clary i posadził go w szatni obok Curry’ego, co jest decyzją noszącą znamiona nadziei na to, iż jeden z najlepszych guardów ligi stanie się jego mentorem.

Już na parę dni przed draftem zaczęło krążyć przekonanie, że Warriors są zainteresowani włączeniem do składu utalentowanego strzelca. Prognozowano, że Brandin trafi do ligi na przełomie pierwszej i drugiej rundy draftu, dlatego “dziewiętnastka” była niespodzianką, choć jesteśmy w stanie zrozumieć motywację Warriors. Dunleavy, zanim został namaszczony przez Boba Myersa na swojego następcę, pracował dla Warriors jako skaut. Produktem jego pracy było m.in. ściągnięcie Jordana Poole’a, choć ta historia ma w gruncie rzeczy smutne zakończenie. Tak czy inaczej Poole jest przykładem zawodnika, który przebił swój sufit.

W Golden State mają nadzieję, że podobnej sztuki w perspektywie kolejnych kilku lat dokona Podziemski. Draft zawsze był dla Warriors ważnym elementem kreowania swojej rzeczywistości. Curry, Thompson, Green, Poole – każdy z tych graczy trafił do zespołu prosto z college’u i stał się ważną częścią dynastii. Ta filozofia podczas urzędowania Dunleavy’ego nie powinna ulec zmianie. Podziemski to pierwszy samodzielny wybór GM-a, więc z jego rozwoju również będzie rozliczany. Czy powinniśmy oczekiwać, że za kilka lat Podziemski wejdzie w buty Stepha? Na ten moment to zbyt śmiałe założenie, ale nie możemy go całkowicie wykluczyć.

Chcesz czytać dalej?

Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.

Subskrybcja

Uzyskaj dostęp do
pełnej treści artykułów.
Poprzedni artykułNic tylko Britney Spears oberwała od ochroniarza Wembanyamy
Następny artykułWake-Up: Dejounte Murray podpisał przedłużenie z Hawks. Agent Lillarda ostrzega inne drużyny

6 KOMENTARZE

  1. Zapytam tutaj, może ktoś mi wyjasni co jest nie tak z Oakland że ucieka stamtąd cały sportowy biznes? Najpierw Raiders, Warriors a teraz i Athletics ponoć się wynoszą. Z miasta napakowanego klubami zostają z niczym. Ktoś wie gdzie leży przyczyną? Z upadłego Detroit nikt tak nie uciekal…

    0
    • Strzelam, że Oakland to już za mały rynek dla sportu? Według danych w 2020 roku miasto miało niecałe 450 tysięcy mieszkańców. Patrząc na to że po drugiej stronie zatoki masz ponad 7 milionowe San Francisco, chyba mówi wszystko.

      0
    • Brak inwestycji w obiekty sportowe, mały potencjał inwestycyjny miasta, wzrost przestępczości w ostatnich latach.
      W Detroit w 20 wieku powstały nowe areny, przede wszystkim pałac małego kajzera w 2017. No i to też nie tak, że w Detroit wszyscy mieszkają w namiotach, baza kibiców chyba jednak większa i bogatsza.

      Ale nie jest tak do końca źle w Oakland. Sprowadziła się do miasta drużyna ultimate frisbee! Gooo Spiders!

      0