Jedni robią to dla zbudowania własnej marki. Inni z miłości do zapachu, smaku i całej gamy doznań, jakie oferuje napój Bogów. Motywacja nie ma znaczenia, gdy w grę wchodzą pieniądze oraz prestiż. Z tym że bardziej to drugie, gdy na kokainowy bal wpadasz z pełnym wozem swojego najlepszego rocznika. To tylko figura retoryczna, wcale nie sugeruje, że ludziom z wyższych sfer wino smakuje wyłącznie w połączeniu z kokainą. Jak się w ogóle znaleźliśmy w tym miejscu? Zupełnie nie o tym chciałem napisać. Od kilku lat w NBA rośnie społeczność “winiarzy”, których charakteryzuje szczera chęć tworzenia produktów wysokiej jakości. To wszystko rzecz jasna pod osobistym brandem. Nestorem tej grupy jest Gregg Popovich.
Jego miłość do wina jest bardzo dobrze udokumentowana i Pop nigdy nie ukrywał, że lampka wytrawnego napoju wzbogaca jego życie. Trenerzy oraz koszykarze NBA skutecznie obalają mit o tym, że wino jest domeną kobiet. Coach Popovich to koneser z krwi i kości. Niemal każda kolacja w jego towarzystwie to szansa na spróbowanie zupełnie nowego bukietu. San Antonio Spurs mają w zwyczaju organizowanie wspólnych posiłków. Niewykluczone, że Pop wpadł na ten pomysł szukając dobrej wymówki na alkohol w towarzystwie osób, które są w jego życiu na co dzień. Tak właśnie robimy.
To bardzo często spotkania w restauracjach z gwiazdką Michelina. Popovich dobiera lokalizacje tak, by poczęstować swoje podniebienie smakiem, z jakim wcześniej nie miał do czynienia. Obserwatorzy oraz dziennikarze kronikujący erę Popovicha są jednak zgodni, że tradycyjne kolacje stały się dla zespołu bardzo ważnym elementem w kontekście tworzenia wspólnoty na i poza parkietem. Wino odgrywa w tym niebagatelną rolę. Zazwyczaj odbywało się to w ten sposób – Popovich zamawiał z karty 10 butelek interesujących go pozycji, a następnie zamieniał się w regularnego sommeliera, chodząc po całej sali i każdemu polecając konkretny trunek.
Wielu koszykarzy wcześniej nie znało go od tej strony. W 2013 roku, gdy San Antonio Spurs przegrali finał z Miami Heat, Popovich został spytany o swoją spuściznę. Odpowiedział wówczas: “Jedzenie i wino… [koszykówka] to tylko praca”. Brzmi jak żart, ale nie. Rzekomo nikt w NBA nie wie na temat win więcej. Niektórzy twierdzą, że zna się na nich bardziej niż na koszykówce, co obrazuje skalę jego pasji. Wielu sommelierów oraz wiele restauracji podkreśla, że dzięki rekomendacjom Popovicha nadal pracują w zawodzie czy nadal prowadzą swój biznes. Zatem Pop dotyka ludzkiego życia na wielu płaszczyznach.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Kajzerek jaki kurna zapach???
Bukiet!!!
Przepraszam, wyszedł ze mnie ignorant ;)
Super artykuł, Panie Kajzerek.
Dobra, teraz mam ochotę skoczyć do sklepu po jakąś Sangrię bo z Leśny Dzbanek już nie do kupienia ;)
Elegancki artykuł.
Jaka będzie odpowiedź białych koszykarzy na ten trend?
Biała, czysta, ognista, zbożowa, z najlepszych szczepów kujaw i pomorza. W odpowiednich proporcjach nieprawdopodobnie zwiększa wigor, pewność siebie, gibkość i poczucie rytmu.
Świat NBA nie jest jeszcze na to gotowy. Najpierw frakcja bałkańska musi przetrzeć szlaki i wykorzystując momentum (Luca, Nikola) wypromować rakiję jako wyrafinowany digestive.