Phoenix Suns przegrali dwa pierwsze mecze w Denver, więc dzisiaj przed nimi kluczowy moment. Muszą wygrać, żeby nawiązać walkę i pozostać w grze, ale niestety będą musieli radzić sobie bez Chrisa Paula.
Trzy dni odpoczynku nie wystarczyło na wyleczenie kontuzjowanej w poprzednim meczu pachwiny. Prawdopodobnie Chris będzie potrzebował tygodnia odpoczynku, dlatego jego koledzy muszą przedłużyć serię, żeby jeszcze miał szansę wrócić na boisko.
To niestety stały element kariery Paula, który jutro skończy 38 lat. W playoffach zawsze coś musi mu się przytrafić. W zeszłym roku urodziny były momentem, w którym się posypał i nagle spadł z klifu, po bardzo dobrym początku playoffów. Teraz zatrzymuje go kontuzja, co samo w sobie jest oczywiście poważnym osłabieniem, ale też jeszcze większym wyzwaniem przy tym ograniczonym składzie Suns. W pierwszych sześciu meczach CP spędzał na parkiecie średnio aż 37.5 minut, ponieważ brakuje mu zmiennika.
Warto przypomnieć, że dwa lata temu w drodze do wielkiego finału opuścił dwa mecze i wtedy bardzo dobrze zastąpił go Cameron Payne, a Suns dwa razy wygrali. Ale wtedy Payne miał świetnie playoffy, a rywalami byli LA Clippers bez Kawhia Leonarda. Teraz Payne opuścił początek playoffów z powodu problemów z plecami i dopiero w tym ostatnim meczu był w rotacji od pierwszej kwarty. Zajął miejsce słabego Landry’ego Shameta, ale też nie grał najlepiej. Suns jednak nie mają wyjścia i dzisiaj prawdopodobnie to właśnie Payne pojawi się w roli startera. Bardzo będą go potrzebować. Tak samo jak jakiegokolwiek wsparcia z ławki, którego dotychczas brakuje. Monty Williams już zasugerował, że sięgnie głębiej, żeby mieć więcej strzelców na parkiecie, dając szasnę Terrence’owi Rossowi i TJ’owi Warrenowi (pierwszy grał jak na razie 5 minut w tej serii, drugi wcale).
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Mam takie pytanie, bo pod dniówką zawsze wieje nudą, jak można sobie samemu nabić jak najwięcej lajków? Bo mi maksymalnie udaje się trzy. Z telefonu, incognito z telefonu i lapka służbowego.
Można jakoś więcej?
Pewien zawodnik Suns będzie wiedział, on się na tym zna, warto go zapytać.
jeszcze jak się wylogujesz z konta, to jako gość możesz sobie chyba przyznać lajka, no i zawsze jest opcja jakiś zaczepny komentarzyk walnąć to wtedy się mogą posypać. Minusowych nie ma więc chociaż tyle łatwiej, można sobie tłumaczyć, że ktoś nie zauważył, a nie że się nie zgadza z Twoją opinią ;)
O właśnie! Od jutra zacznę testy.
ps: Nie działa tem log out. Właśnie sprawdziłem.
Faktycznie też teraz sprawdziłem, dziwne byłem pewien że to hula. Ok jak znajdę sposób to wiem do kogo uderzać
Podstawowa zasada dawania sobie samemu lajków to odczekanie chwili po napisaniu komentarza zanim się go samemu polajkuje. Kusi, żeby to zrobić od razu, 0 przy łapce w górę boli, ale jak wyślesz komentarz i po minucie będzie miał dwa lajki to już wiadomo, że sam to zrobiłeś. Ja zawsze czekam przynajmniej pół godziny z pierwszym lajkiem, a drugi daję sobie po kilku godzinach i od razu jakoś człowiekowi lepiej na duszy, że się z nim zgadzają. Czuje się doceniony.
Ja daje od razu z automatu. Kilka dziennie zawsze wyżebram, ale chciałbym mieć system, który bez względu na to jaką głupotę palnę dawałby mi minimum 10.
Możemy założyć spółdzielnię.
Skąd będę wiedział, że mnie zalajkowałeś Behemocie?
Spółdzielcza kasa lajkowo kredytowa
Ok ziomus, zrobiłes depozyt 4 lajki dzisiaj, jutro trzeba bedzie to splacic
Na tym świecie pewne są tylko śmierć, podatki i kontuzja CP3 w PO
Odczekałem te pół godziny to śmiało mogę sobie lajka dać?
Jakoś tak niepewnie się z tym czuję i potrzebuję, żeby mnie ktoś w tym utwierdził