To miał być jeden z najbardziej wyrównanych wyścigów po MVP, bo przez większość sezonu trudno było zdecydować, który z dwóch fantastycznie grających środkowych bardziej zasługuje na to wyróżnienie.
Finisz należał do Joela Embiida, który w ostatnich tygodniach fazy zasadniczej miał kilka dominujących występów przeciwko trudnym rywalom, podczas gdy Nikola Jokić już wyraźnie się oszczędzał. Przy tak zaciętej rywalizacji to miało duże znacznie, bo każdy dodatkowy argument w tej dyskusji był bardzo przydatny.
Wydawało się, że pojedyncze głosy mogą przesądzić losy nagrody, a okazało się, że głosujący wcale nie mieli dużego dylematu i Embiid wygrał bardzo wyraźnie (73 głosy na pierwsze miejsce). Wygrał w pełni zasłużenie, choć kandydatura Jokica także była bardzo mocna, czego wyniki nie oddają (15). Ale to raczej nie był tylko efekt końcówki sezonu i dobrego wrażenia jakie zostawił Joel. Dużą rolę odegrało pewnie „zmęczenie/znudzenie” głosowaniem na tego samego zawodnika, a przede wszystkim kontekst historyczny. Bo przecież nikt od czasu Larry’ego Birda nie zgarnął trzech MVP z rzędu. A skoro nie zrobili tego ani Michael Jordan, ani LeBron James, amerykańscy dziennikarze ewidentnie nie chcieli wyróżniać Jokica w ten sposób. Nie w sytuacji, gdy jego wygrana nie była oczywista.
Historycznie byłoby to też nie fair w stosunku do Embiida, gdyby po raz trzeci zajął drugie miejsce. Bo jeśli spojrzymy na perspektywę trzech minionych sezonów ta rywalizacji centrów o MVP była zdecydowanie bardziej wyrównana niż ewentualne 3-0. Zwłaszcza jeśli nie patrzymy tylko na same cyferki, ale bierzemy pod uwagę również defensywę. Joel musiał dostać swoją statuetkę. Teraz wreszcie ją zdobył, po tym jak po raz drugi z rzędu został królem strzelców NBA (33.1pkt), jeszcze bardziej poprawiając swoją efektywność (54.8% gry) i poprowadził Philadelphię 76ers do minimalnie lepszego bilansu niż zanotowała drużyna z Denver.
Chcesz czytać dalej?
Poniżej znajdziesz trzy różne opcje abonamentu. Zdecyduj się na jedną z nich, a w zamian otrzymasz pełny dostęp do wszystkich artykułów na naszej stronie. To dzięki Twojej pomocy portal jest wolny od reklam, a my możemy 24 godziny na dobę dostarczać Ci najświeższych wieści z NBA.
Subskrybcja
Uzyskaj dostęp dopełnej treści artykułów.
Wypłakał, wybeczał sobie to MVP. A jak już je dostał, znów się popłakał. Myślałem, że korytarz płaczu, po rzucie Leonarda, to był wypadek przy pracy, ale okazuje się, że to duża beksa i maminsynek.
Chciałbym zobaczyć jak z tą “beksa” zostajesz sam na sam w pokoju i mówisz mu to w twarz 😂
Też bym chciał.
#😂